piątek, 8 lipca 2016

Proces twórczy

Pytacie się: jak? A ja już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem napisania: jak! 


Dzieci mówią, ja słucham. Dzieci robią, ja fotografuję. Zapisuję w szkicowniku, w telefonie lub na żółtej karteczce. Zdarzało mi się wydrapywać niepiszącym długopisem na zużytej kopercie. Gdy nie ma nic pod ręką, zapisuję na twardzielu. Powtarzam  w pamięci kilka razy, trenuję siwe komórki. Potem zbieram, redaguję, okraszam fotografią i jest.


O ile przy dzieciach temat jest prosty, bo wystarczy gromadzić ich Mądrości Wschodu, a materiału dostarczają często i z upodobaniem, o tyle gorzej wygląda sytuacja przy moich własnych postach. Kilkakrotnie słyszałam,       że czyta się te wypociny lekko i jak ja to robię, że tak lekko wychodzi.


To ja może po krótce opiszę... Nie jest tak, że siedzę przy biurku z piórem w dłoni, wzdycham, patrzę przez okno    i piszę w twórczym uniesieniu. Najczęściej przypomina to bardziej spazmatyczne wymioty po upojnej imprezie lub pozbywanie się kłaczka przez podwórkowego  sierściucha .


Na co dzień staram się żyć normalnie, ale słowa zbierają się w głowie, zbierają i zbierają i kiedy już mam wrażenie, że rozsadzą mi baśkę, właśnie wtedy wyrzucam je z siebie w postaci posta. I znowu...rzadko kiedy eksplozja następuje przy laptopie czy zeszycie. Z reguły post rodzi się w kilkanaście sekund i dzieje to                      w miejscu zupełnie nieprzystosowanym, gdy prowadzę auto, jadę rowerem czy pływam w jeziorze. 


A już najgorzej jest w nocy. Kładę się, na nogi zalega sen, przesuwa się powoli w stronę głowy... Już, już witam się z Morfeuszem, już wpadam delikatnie w jego ramiona i nagle bęc! Halo, przesyłka, jest pościk do odebrania. Przecież nie będę wstawać w środku nocy do laptopa. Zapisuję na twardzielu, powtarzam w pamięci ze trzy razy, rano odtwarzam i zapisuję cyfrowo.


Najwięcej pracy czasowo jest przy izbach i meblach, trzeba się naszlifować, nagładzić, namalować, nanosić, naustawiać, ale w dowód wdzięczności mebelki same opowiadają mi swoją historię a ja tylko przekazuję ją Wam.


Poniżej 5 faz twórczego procesu:


Barbara w świątyni dumania


Barbara myśląca o dupie Maryni


Barbara sprawiająca wrażenie, że robi coś pożytecznego


BĘC!


Gotowe...


4 komentarze:

  1. Wszystkiego dobrego-podziwiam kunszt.I talent.Czekam na gości z Łotwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie :) Pozdrawiamy ciepło i pracowicie z Bogaczówki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. BĘC! jest rewelacyjny :-)
    życzę powodzenia przy odnawianiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno z moich lepszych zdjęć :D Dziękuję i pozdrawiam ciepło z Bogaczówki:)

      Usuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań