poniedziałek, 26 listopada 2018

Kawał dziecka i znowu policjanci

Zastanawiałyśmy się, czemu szczurka Metka jest dużo chudsza od szczurki Bajki...

Waleria: Może ona ma chudą cerę.


Kinga ma skłonność do ssania kciuka, gdy zobaczy miękki kocyk i wszyscy jej pilnują by tego nie robiła.

Babcia obserwuje, jak Kinga podnosi kciuka do buzi.

Babcia: Co robisz?

Kinga: Chciałam powąchać.


Łucja: To Kinga jeszcze musi spać w dzień? Taki kawał dziecka?!


Kinga: Ja nie lubię dziadów... i policjantów.

Mama: A dlaczego policjantów nie?

Kinga: Bo mają takie ostre paluchy.


Mama: Kinga ja nie chcę, żebyś jechała beze mnie.

Kinga: Spakowam Cię.







Dzieci odchowane, to Starzy na 18-stkę.

piątek, 23 listopada 2018

Moje Chierki

Moje chierki nabyłam od Pati. Przyjechały do domu i czekały na stosowny moment.

A kiedy nadszedł, to ja musiałam poczekać. Po kilku dniach oczekiwania dzwoni do mnie mój ulubiony Majster tapicer.  Są gotowe do odebrania. Już oczyma wyobraźni rozstawiam je w parterowym salonie na tym wielkim białym dywanie, co go niechcący kupiłam, gdy pojechałam po dwie rolki tapety (takie rzeczy się zdarzają, gdy się nie zrobi listy zakupów), ale słyszę  jakieś podszepty... Myślę: znowu głosy w mojej głowie. Ale nie! To ktoś Majstrowi podpowiada, że to nie te... Na to Majster zwinnie: a nie, jeszcze nie gotowe, ja dziś jadę po materiał dla Pani.

 

Cóż było robić. Uzbroiłam się w cierpliwość, cokolwiek to znaczy i czekałam dalej.

Są! Proszę Państwa, zasiadam. Och, jakie wygodne! Ach, jakie miękkie! I łokieć jest gdzie podeprzeć i cała pupa się mieści. I nawet się z dywanem dogadały... Moje bliźniaki... Aż szkoda, że mam tylko dwa pośladki, bo jakbym miała cztery, mogłabym usiąść na dwóch jednocześnie.

 

 Ale co z nogami? Jaki im kolor nadać, kiedy tapicerka to beż wpadający w róż, wpadający w szarość, wpadającą w fiolet? 

 

Czyż nie są piękne?

A tak przy okazji...


Nouveau tableau!


Moje słodkie bliźniaki





Pańcia się jeszcze nad kolorem zastanowi, a wy giry umyjcie przed malowaniem, a nie się na dywany pchacie.





niedziela, 18 listopada 2018

34 latka ma ta wariatka

Znowu??

Dopiero co były!

 

Zrobiłam trochę słodkości dla gości, a potem podsumowanie: ile z zeszłorocznych życzeń się spełniło. Otóż, pralka dalej chodzi, łożysko dalej huczy a ja dalej udaję, że go nie słyszę. Waleria przestała czytać książki w wannie, za to zaczęła pod ławką na lekcjach. Łucja już tak nie cierpi przy czesaniu (być może dlatego, że sprzedała większą połowę włosów). Eryk dalej doprowadza mnie do obłędu, szukając wieczorem pidżamy, którą rano porzuca w miejscach tajemniczych i odludnych. A Kinga nadal tak uroczo mówi "scur", chociaż dorzuca do tego jeszcze kilka zdań podrzędnie złożonych.

 

Muszę teraz pomyśleć na jakimś marzeniem- życzeniem. Chociaż już naprawdę ciężko, bo wszystkie spełnione. Nawet to najbardziej nierealne i abstrakcyjne, że chcę mieć piątki wolne. Może Wy macie jakieś podpowiedzi?



Najpierw trzeba pokochać siebie...


Postanowienie urodzinowe: będę jeść więcej owoców. Oczywiście na kruchej tarcie z mascarpone.


Racuchy ze śledziem. Idealne do piwa i wina. A najlepsze do wódki.


Co w sobotę działo się w Vegas, oczywiście zostaje w Vegas, a gdy dziś wróciłam ze szkoły, czekało na mnie gromkie "Sto lat" i...


Jak Wy mnie dobrze znacie.


Prezent kulinarny od Łucji- koreczki czosnkowe.




34 latka ma ta wariatka



czwartek, 1 listopada 2018

Skarby Bachetki

Bachetka uparcie twierdziła, że żadnych skarbów nie posiada. Ale nie ze mną te numery. Jak usłyszałam o sprzątaniu starej altanki, aż mi się oczy zaświeciły i podgardle zadrgało.

Mówię: co drewniane- to moje, co emaliowane- to moje, co wiklinowe- to moje, co metalowe- to moje.

Ona uparcie, że same śmieci i do kontenera wyrzuca.

Skamlę dalej: przyślij choć zdjęcia...

Jak ona mi te zdjęcia wysłała, to ja nie wiedziałam czy dwupasmówką biec, czy z kijkiem po torach zasuwać.

Uratowane, są. Obyło się bez nurkowania w kontenerze, choć i na to byłam gotowa.




A to będzie dekoracja patriotyczna na 11 listopada.












Rośnie następczyni...



Umyte, pomalowane, czekają na ściankę honorową w warsztacie.


A ten kwietnik z PRLu i poniższa miednica to od drugiej Basi. Pamiętacie, ta od czerwonych dzbanków, co je sobie wymarzyłam.





















Koszyk umyty, pobielony, już czeka na szaliki i rękawiczki rozrzucane radośnie każdego popołudnia po całej sieni.


Nawet na te zdradzieckie czapki, które w swych czeluściach ukrywają gacie i próbują mnie wystawić na publiczne pośmiewisko.





Dzbanek elektryczny- zatem z otworem, stał się doniczką. Patrz na doniczkę, nie na ciastka.