niedziela, 16 lipca 2017

Domek smerfów i jadowitość

Babcia Lola padła ofiarą niecnej zmowy. Przyjęcie z okazji jej 60 urodzin pozostało tajemnicą do ostatnich minut. Niewinne wyjście z najstarszą córką na obiad  okazało się zlotem rodzinnym planowanym już od marca. Zastanawiałam się czy brać defibrylator :D ...  Wnuczęta zawczasu przygotowały życzenia, a czego życzyły, przeczytajcie sami.

Eryk: Dużo  kwiatków, dużo motylków i dużo spajdermenów. Jeszcze dużo arbuzów. I jeszcze dużo biedronek. Dużo dźwigów i dużo szczęścia.

Łucja: Dużo szczęścia, zdrowia, dużo pieniędzy, żeby była bardzo grzeczna i dobra i żeby dobrze gotowała. Życzę jej, żeby nigdy nie chorowała i żeby często chodziła do pracy.

Waleria: Życzę Babciu Ci grzecznych wnuczków, wesołych urodzin, sto lat, żebyś mało chodziła do pracy i na krótko.

 

Eryk: Babciu, niedługo pomalujemy nasz dom na niebiesko. Będzie jak domek smerfów. 

 

Tata dołożył sobie kolejną dokładkę obiadu:

Łucja: Ale Ty jesteś jadowity.

 

Eryk dokuczał Łucji w sposób wyjątkowo upierdliwy. Kazałam mu iść do swojego pokoju. I zapomniałam o sprawie. Eryk przychodzi po jakimś czasie i mówi:

- Mamo przemyśliłem.

- Co?

- Już przemyśliłem.

 

Łucja uczyła się jeździć na rowerze:

- Babciu, ja zaraz zaliczę glebę.

 

Ciąg dalszy nauki jazdy na rowerze. Przysłuchuję się z boku rozmówkom sióstr.

Łucja podłamana: Ja nie umiem jeździć. Nie nauczę się.

Waleria: Musisz uwierzyć w siebie.

 

Dziewczynki dostały truskawki od sąsiadki.

Mama: Podziękowałyście?

Łucja: Tak.

Mama: Ładnie?

Łucja:  Najzłotszym głosem na świecie.

 

Waleria z Łucją pojechały do Babci. Po jednym dniu Eryk do nich dzwoni. Odbiera Waleria.

Eryk: Łucja? Ja dzwonię po Łucję. Szkoda, że Was tu nie ma. Jak posprzątamy Czuczu, bedziemy oglądać telewizję. Szkoda, że Waleria nie rządzi pilotem. Szkoda, że się nie pobawiliśmy w chowanego. A Tata chyba nas weźmie na lody (ściemnia).

Łucja: To  dobrze, bo my też byliśmy.

Eryk: A jutro też pójdziecie?

Łucja: Nie wiem, czy dziadek się zgodzi.

Eryk: To może idź z telefonem i zapytaj...

 

Kindzia bawi się koralikiem.

Mama: Do buźki nie.

Kinga uśmiecha się i głośnym cmoknięciem wysyła buziaka mamie.

Mama: A takie buźki to tak, ale do buźki nie.

I weź się z tą matką dogadaj.

 

Mama: Eryk, daj Kińdzi tą pomarańczową rybkę.

Eryk z przekonaniem: To jest Lelo.

Mama: Co?

Eryk: Pamiętasz jak byliśmy na takim filmu "Rybka Lelo"?


Koce, materace i nic więcej nie potrzeba


No może jeszcze trochę prowiantu skradzionego ze stołu...

Świętujemy zakończenie roku szkolnego 2016/2017



Ktoś tu ma bzika na punkcie motorbika