niedziela, 19 listopada 2017

Spiżowa spiżarnia

"Wybudowałam pomnik trwalszy niż ze spiżu, strzelający nad ogrom..." A nie... Tylko spiżarnię wyremontowałam. Z nieocenionym udziałem wujaszka Jacka i Małżonka. Ale ścianki z blaskiem spiżowym sama zrobiłam.

Przedstawiam moją wariację ścienną, będącą jednocześnie psychoterapią bez terapeuty. Nic mnie tak nie uspokaja jak ścienne bazgrołki. Kiedy już para pójdzie uszami i nosem, i raciczka nerwowo ryje w ziemi, nie pozostaje nic innego jak chwycić za pędzle i wałki...


Rys topograficzno-historyczny:

Spiżarnia była strychowym pomieszczeniem przylegającym bezpośrednio do kuchni piętrowej. Po zabiegach budowlanych jak docieplenie i założenie płyt k/g przyszła pora na solidny make-up, mebelki i dekoracje.

Pozostała jeszcze walka z pająkami, które nie bardzo przyjęły do wiadomości nakaz eksmisji i z uporem maniaka próbują pajęczynami zabudować okno i wprowadzić na powrót mroczny nastrój. Patrzą na mnie złowrogo, gdy wkraczam z odkurzaczem. Nie wiem, kto się pierwszy podda, ale zapewne ja...

Tak było:






Uwaga! Już jest! Voila!















sobota, 18 listopada 2017

Urok-dziki

Dzisiaj moje urodziny. Takie równiutkie, tłuściutkie i przaśne. Czy mam jakieś przemyślenia po kolejnym przeżytym roku? Mhm, chyba nie... Wszystko utrzymuje się na tym samym, dobrym poziomie. Bogaczówka pięknieje i co jakiś czas w różnych kącikach pojawiają się remontowe nowości. Czcigodny Małżonek wciąż ten sam, czyli niezmiennie sprawdza się jako mąż, ojciec i fumfel. Kłótnie z nim nadal są pełne emocji, fantazji i kwiecistych wyzwisk, co świadczy o stałości naszych uczuć. Szkodniki... nie do opisania. Każde inne a wszystkie podobne- słodkie, wnerwiające, szczere, męczące, wesołe, upierdliwe, wspaniałe, marudne, rozczulające. Niezmiennie dbają o podnoszenie mojego niskiego ciśnienia. I ja niezmiennie borykająca się ze swoim włoskim temperamentem. Upadająca i powstająca. Popełniająca błędy i poprawiająca je. Na koniec jeszcze prace zawodowe, dające środki do życia i spełnienie zawodowe. Albo nawet to i to jednocześnie. Może trochę za dużo, może można by było więcej wieczorów spędzić w fotelu, oglądając jakiś babski serial, ale kto by wtedy wytłumaczył moim "dodatkowym" dzieciakom spalanie alkanów, ubezdźwięcznienia wsteczne i funkcje liniowe? Jest dobrze tak jak jest.

Mam teraz parę życzeń na ten rok:

- żeby łożysko w pralce wytrzymało jeszcze kolejny rok,

- żeby Waleria nie czytała książek pod kołdrą z latarką i w wannie (jaka matka, taka córka),

- żeby Łucja nie miała bóli porodowych przy czesaniu włosów,

- żeby Eryk z rana nie chował piżamy cholera wie gdzie,

- żeby Kinga już do końca życia tak uroczo mówiła: "Scur" (jest to najpiękniejsze słowo świata w jej wykonaniu)

- żeby Małż wrócił dziś z łupem z leśnych łowów (rzucam urok na dziki).


Mała Barbara






Średnia Barbara



Duża Barbara

 

Mierzyć siły na zamiary czy zamiar podług sił?


Moje i Wasze zdrowie!