piątek, 16 kwietnia 2021

Na bezrybiu i Gdańsk ryba

Kiedy Twoje województwo znowu stało się czerwone i nie wolno niczego ...


Ale przypomina Ci się, że masz rzut kamieniem do pomorskiego...


Jedziemy.  

O pobocznych skutkach izolacji nie mówi się wiele. Moje dzieci po etapie wieszania się na żyrandolach i chodzenia po ścianach (dosłownie) popadły w marazm. Rok w domu. Zobojętniały i już nawet wyjście do ogrodu było wyzwaniem. Brak interakcji z innymi dziećmi, godziny wpatrywania się w monitor i gimnastyka korekcyjna w Wordzie... Tak to w praktyce wygląda. 

Czasami jedziemy na tajnego kebaba czy pizzę. Obracamy fotel w dzieciobusie, siadamy naprzeciwko  siebie i zajadamy jak w najlepszej restauracji. Jakie czasy, taka restauracja. 

W lutym zrobiło się już mocno kryzysowo. 
Zatem zdecydowałam. Jedziemy chociaż i aż do Gdańska. To zawsze było wolne miasto, wolne i piękne. Człowiek mógł na chwilę zapomnieć o tym, że zaraza się rozpanoszyła na dobre.
A włoska pizza zjedzona na parapecie i schodkach w bocznej uliczce smakowała wybornie.




Fajny ten Gdańsk. Coś bym zjadł.


























































czwartek, 15 kwietnia 2021

Czarne kulki i weganini

Dostałam wiadomość z bloga, że niepokoicie się, bo cisza na blogu i pytanie czy u nas wszyscy zdrowi. Serdecznie pozdrawiam Alę i Jerzego ;)


Już śpieszę z informacjami. Zdrowi jak konie. Fizycznie. Bo psychicznie, to już różnie bywa. Siedzenie w domu nikomu nie służy, zatem i u nas pojawiają się pogryzienia rąk (Ares w tym nie brał udziału), pobicie laptopa (jest specjalne miejsce w piekle dla tych, co wymyślili naukę online w domach wielodzietnych) czy tajemnicze i niewytłumaczalne znikanie jedzenia (ja się pytam, gdzie jest moje Tofifi?). 


Kinga (4lata 10mscy) na dobranoc złożyła nam takie życzenia: żeby korona wirus Was ominął i żeby pandemia się skończyła.


Eryk: Mamo, wiesz, że Ares chodzi na jogging dla kotów?

Łucja: Raczej go prowadzi: szybciej, szybciej, ruszać się.


Kinga: Mamo, ja robię tak jak Ty, że piosenki hmy, hmy, bez słów (nucę).


Eryk: Poproszę 5 takich dużych papierów (ryz) i dużo tuszczu do drukarki na urodziny.


Kinga (z ospą): Jakbym była taka jak moja krosteczka, to bym była tylko zarazą.


Kinga: Drzewa są ubrane w śnieg.


Kinga wiosenną porą: Mamo, a wiesz, że już nie ma zimy, tylko trochę skrawków śniegu przy ognisku i w piaskownicy i już jest cała jesień.


Kinga: Już jest totalna jesień.


Pytania z quizu Gorący ziemniak:
Co przynosi szczęście? Kinga: czarne kulki w zupie (kiedyś jej powiedziałam, że jak ktoś znajdzie ziele angielskie w zupie, to ma szczęście i tak już zostało).
Co można robić na jednej nodze? Kinga: jeździć na wózku.


Kinga: Pojedziemy na łyżwy nad zlew? (Zalew)


Kinga: Ryś (maskotka) też zmarnie?


Eryk: Mamo, jak otworzą kiny to pojedziemy.


Kinga: Żółty kolor jest najładniejszy, bo bez żółtego wszystkie kolory są brzydkie.


Kinga: Babciu, czy to prawda, że weganini są zieloni?


Syńcio malutki ma już 8 lat.



Najpierw zabawy na śniegu, a potem torty urodzinowe w różnych wersjach.













Matka Czterodzietna czasem też musi wyglądać.














Najmłodsza ma już 5...















Bocian Eryka mówi, że będzie ciepło.


Przystojniaczek po wspólnym wypadzie do frycka z mamą.




Posprzątane... Nowe porządki, przemeblowania, wędrówki kanap i łóżek pokażę wkrótce.