sobota, 5 grudnia 2020

Imieninowo

Podciągnę te skrzyneczki pod prezent imieninowy na Barbórkę, chociaż zwlekałam z ich odbiorem prawie dwa lata. W końcu dotarły do Bogaczówki. Zobaczcie jakie skarbulki.


Czego tu nie ma...

Trochę mycia przede mną...



Pomarańczowy imbryczek znalazł brata.



Zmiana dekoracji na półkach na coś w barwach świątecznych.


Pękaty dzbanek Karolina. Ależ on jest ciężki.


Nietypowe dekoracje świąteczne.


Ceramika bułgarska





Te skarbulki pójdą do kuchni na parterze, bo tam króluje brąz i granat.


Stylowy świecznik


Pozderko Włocławek wylądowało w łazience. Będzie skrywać klamotki-bibelotki.



Nie mają sygnatur, ale wpadły mi w oko i zasilą kuchnię na parterze.


A na deser wazon Lubiana ze wzorem kaszubskim. 



niedziela, 29 listopada 2020

Szklane skarbulki

Dzięki uprzejmości Pani Kasi z El, śmieciarka nie pożarła tych skarbulków, a zbiory mini muzeum w Bogaczówce wzbogaciły się o kilka pięknych elementów. Podziwiajcie.




Rubinowy wazon z falbanką - projektant Jerzy Słuczan-Orkusz dla Huty Szkła Tarnowiec.



Pojawił się starszy brat...


I Rodzinka z Krosna wygląda tak.





Chodzież to już historia. Tym bardziej cieszę się, że do Rodzinki z Chodzieży dołączył porcelitowy wazon Marmurek w czarno-złotej malaturze- był dodatkiem do zestawów kawowych Iza i Elżbieta. A u nas będzie otulał stalową różę ręcznie zrobioną dla nas przez Kuzyna z okazji rocznicy ślubu. Cudo...




Włoska Gałązka Murano od Teściowej w użytkowaniu.




Żeliwny dziadek do orzechów już czeka na świąteczne łupanie orzechów. Tak jak ja.


 

sobota, 28 listopada 2020

Pan Śmieć

Tak, wygrzebałam go ze śmietnika. Ale to nie był mój pomysł. Cynk dała Ta, z którą można konie kraść. Imienia mojej towarzyszki nie podam, bo jednak grzebanie w śmietniku splendoru nie dodaje. Ale skoro można z Nią konie kraść, to czymże jest wytarganie fotela ze śmietnika... Po wnikliwych pomiarach na oko ustaliłyśmy, że wejdzie do bagażnika. Wieczorową porą podjechałyśmy pod śmietnik i nuż do dzieła. Chwyciłyśmy we dwie i wciskamy. Z prawa, z lewa, z dołu, z góry i po skosie. Co za dziad! Nie chce wejść. Cały plan bierze w łeb. Z niedomkniętą klapą nie przejadę tylu kilometrów. 


Potrzebny Czcigodny Małżonek z przyczepką. Nie wdaję się w szczegóły, coś tam pod nosem mu mamroczę, żeby na przyczepkę... coś tam... tego... "wogle"...że nie dla mnie... ten no... na sprzedaż pójdzie... się obije welurem...kiedyś... ktoś... Nie patrzę w oczy, nie ciągnę tego dalej, bo kłamać nie umiem i On o tym wie. Czcigodny nie dopytuje... na pewno wróci jeszcze do tematu, przypominając o zakazie meblowym, ale jeszcze nie teraz. 


Ufff, jesteśmy uratowani, ja i mój niebieski śmieć. Pan Śmieć. On jeszcze nie wie, że przestoi pod werandą parę miesięcy... że dziesięć kotów się na nim prześpi, że będzie poniewierany wiatrami i deszczami, zanim Pańcia w końcu dojrzeje do tego, żeby go wyciągnąć, wyprać i do ładu doprowadzić. A w międzyczasie Czcigodny już się tyle na niego napatrzy, że nawet nie zauważy, że fotel już się na salonach rozgościł. Nowy fotel? A w życiu, przecież on tu stoi z dawien dawna. Na sprzedaż? No przecież ze śmietnika go za darmo wzięłam, to nie wypada sprzedawać. Voila!







 


Urodziny Teściowej

Kiedy Teściowa ma urodziny, to weź prezent, weź bukiet, zapakuj dzieci do dzieciobusa, zwanego przez Kingę furą i jedź. 




Ale nie zapomnij o jednej ważnej rzeczy. Kiedy Teściowa ma urodziny, to Ty musisz jechać z przyczepką. Jakoś tak to działa, że to ty wracasz obładowana prezentami. I nawet tytuł mistrza pakowania może nie wystarczyć...

Chodzież to już historia...





Włoskie wazony Murano- Gałązka i Flet


A że zakaz meblowy, jak sama nazwa wskazuje, zakazuje zwożenia mebli do Bogaczówki, chomik Barbara musiała przerzucić się na coś o mniejszych rozmiarach. W ten sposób moja kolekcja filiżanek, szkła i wazonów rozpanoszyła się już we wszystkich kredensach i tylko czekam, aż Czcigodny Małżonek wyda dekret o zakazie wazonowym. Na razie w celu udobruchania wyeksponuję mu szklaneczki- idealne do... kompotu. 







sobota, 7 listopada 2020

Komunia Łucji- przygotowania

 Już druga Mrówka po Komunii... A dopiero co w wózku jeździła.

Wianek made by Mama

Zaproszenia


Georginie z mojego ogrodu





Stół powitalno-pożegnalny



Podziękowania dla Gości


Oranżada musi być


Izba dla dzieci


Izba dla dorosłych. Takiej powierzchni stołu jeszcze tu nie było.



Ale by się teraz poziomkę...ach




 

W oczekiwaniu na gości...








sobota, 10 października 2020

Wszystkie drogi prowadzą do...

Tęsknię za wolnością. Tą, którą miałam jeszcze rok temu. Tą, której namiastkę dostałam w wakacje. Bez burki, bez pandemii, bez covida. Rzygam już tymi słowami. Chcę, żeby było, tak jak było i żebym nie musiała mówić, że ''kiedyś to było''.



Nie żałuję żadnego z tych 4000 przejechanych wakacyjnych kilometrów. Każdy z nich był kilometrem z wiatrem we włosach, w słońcu i w deszczu, z wolnością w głowie.  I każdy z nich będzie przypominał, że jeszcze będzie normalnie, a koronę to będę miała na głowie tylko na urodziny i karnawał. 



W sierpniu był Lublin, we wrześniu Zamość i gdy tak patrzę na mapę, to widzę, że Opatrzność podprowadza mnie coraz bliżej, do miejsca, gdzie miałam być już dwa lata temu i rok temu i w tym roku i ciągle coś staje mi na drodze. Na Białoruś, do Brześcia, do twierdzy, po zdjęcia dla Dziadka- Pradziadka.  95-te urodziny Dziadka Henryka  tuż tuż, a ja nie mogę zrealizować prezentu, którym miał być album z fotografiami Dziadka, gdy był dzieckiem i mieszkał w twierdzy, zestawionymi ze zdjęciami jego najstarszego wnuka w Brześciu współcześnie.

 

A kysz wirusie! Bo ja muszę w drogę...

 




czwartek, 8 października 2020

Wrześniowy Zamość

Zamość- matko, jakie to piękne miasto. Ja słyszałam, że jest piękne, ale i tak byłam zaskoczona. Takie równiutkie jak od linijki. Jan Zamoyski zlecił zaprojektowanie miasta architektowi Bernardo Morando, który miał zrealizować koncepcję miasta idealnego. Udało mu się. 
Zapraszam na wycieczkę.
 










Kamienice ormiańskie mają swoje nazwy. Żółta to  kamienica pod Madonną- jest na niej płaskorzeźba Madonny, depczącej smoka. Niebieska to kamienica Pod Małżeństwem lub Szafirowa. Czerwona to kamienica Pod Aniołem lub Pod Lwami.



Schody wachlarzowe z XVIIIw. I ja z XXIw.


Ratusz z 52-metrową wieżą zegarową.




Można zadzwonić do Piłsudskiego.



Rynek Wielki ma 100m x 100m









"Padwa Północy", "miasto arkad", "perła renesansu"-wszystkie te nazwy jak najbardziej prawdziwe.






Dzuke lawasz mecz horowac. Pstrąg pieczony w lawaszu z estragonem. Kuchnia ormiańska znowu skradła nasze serca. W zasadzie to by można było w domu przygotować...


Zamość ma swojego ducha- posądzoną o czary Nieszczęsną Katarzynę, która w białej pelerynie przemyka podcieniami wokół rynku. Osobiście nie spotkałam...




Zamojskie stare miasto w 1992 zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Unesco.







Nadszaniec bastionu VII. Widzicie armaty?








Drożdżówka z kaszą. Ja się Pani dopytałam, bo jeszcze miałam nadzieję, że z kaszą manną. Ale nie... Z gryczaną. Następnym razem może się odważę.


Tutaj sprzedają to ciekawe pieczywo.




Co ciekawe hejnał z ratusza jako jedyny na świecie jest wygrywany tylko na trzy strony. Podobno dlatego, że Zamoyski nie przepadał za leżącym na zachodzie Krakowem.



Białe cudeńko do mnie przyszło. Nawiasem mówiąc w Zamościu została wyhodowana specjalna rasa gołębi zamojskich- krzyżówka gołębia gatunku irańskiego sprowadzonego przez Jana Zamoyskiego  z lokalną odmianą.






Husqvarna wypatrzona przez okno zakładu krawieckiego.





Przywożenie chlebów z różnych zakątków to już jakaś tradycja. 


To jest cebularz zamojski. Że z cebulą to rozumiem, ale że z makiem...


Pamiętacie z dzieciństwa te mini ciasteczka? No i klasyka- Bieszczadzkie Suchary