niedziela, 24 stycznia 2021

Święta, święta i...

Kwiaty w ogrodzie nie do końca załapały, że już zima... 

Jestę zawilcę

Jestem bielyja roza, co nie boi się mroza.

W ferworze świątecznej gorączki, znalazłam jeszcze czas na małe zakupki. A w zasadzie wymianę na słoiki z przetworami w myśl idei Zero Waste.

Ogromny wazon zakupiony w sklepie charytatywnym.

Chabrowy wazon Flet

Szklaneczki Wiśnie PRL do mojej kolekcji

Szklanki ananasy PRL


ŚWIĄTECZNIE...













SYLWESTROWO


Sylwester bez szpilek... Zakazali wychodzić, to tak będę siedzieć. W skarpetach.


NOWOROCZNIE




piątek, 22 stycznia 2021

Kwiaty dla Dziadka-Pradziadka

Dziadek umarł. Nie poczekał na prezent ode mnie. Nie zdążyłam pojechać do Brześcia, zrobić zdjęć jego Najstarszego Wnuka na tle twierdzy ani przygotować albumu, w którym chciałam zestawić zdjęcia Dziadka, gdy był dzieckiem i mieszkał w twierdzy brzeskiej z fotografiami współczesnymi. Mógł poczekać, może w tym roku już żadne okoliczności zewnętrzne nie stanęłyby mi na drodze na Białoruś.

Mimo, że Dziadek już tego nie zobaczy, postanawiam, że projekt ten zrealizuję wbrew przeciwnościom polityczno- pandemicznym.

Dziadek nauczył mnie pić kawę. Ja nie piłam jej wcale, ale gdy pojechaliśmy  do Niego w odwiedziny, a On zaserwował mi napój w filiżance cienkiej jak skorupka jajka, pomyślałam, że taka okazja na picie czegokolwiek z tak wiekowej porcelany, może się już nigdy nie zdarzyć. Trzymałam tą skorupkę w dłoniach i delektowałam się historiami, którymi Dziadek sypał jak z rękawa.

To On z kolegami jako dziecko nadmuchiwał żaby słomką i puszczał na staw.


To On tak zawrócił Babci Walerii w głowie w czasie wędrówki ze wschodu na zachód, iż oświadczyła swojej rodzinie, że Ona dalej nie jedzie i zostaje na Pomorzu.

To On wraz z Babcią Walerią prowadził wiejskie kino o słodkiej nazwie Paprotka i urozmaicał życie mieszkańców przed erą video.

To On prowadził radiowęzeł.



To On kochał las i w nim spędzał mnóstwo czasu, był myśliwym i strażnikiem łowieckim, sadził lasy, dokarmiał zwierzynę.


To On wygrał dwa samochody na loterii, w czasach, gdy niewiele osób mogło marzyć o aucie.


To On jadał śniadania na talerzyku Bavaria. Tak po prostu. Pamiętam, jakie było moje zdziwienie, gdy w jego kuchni zobaczyłam talerzyk po śniadaniu. Ja bym go trzymała w kredensie pod kluczem i co jakiś czas delektowała się samym wzięciem do ręki.

To On pięknie kaligrafował, a prezenty od Niego zawsze były opatrzone etykietkami z artystycznie zapisanymi imionami członków rodziny.

To On zawsze pamiętał o moich urodzinach i imieninach. 

To On hodował bukszpany, które teraz są ozdobą również mojego ogrodu.


To On produkował wyborne wina śliwkowe, których można było skosztować na naszym weselu.

To On wzbogacił moje zbiory minimuzeum wieloma eksponatami codziennego użytku, które teraz można podziwiać w Bogaczówce.


To On powiedział, że będzie żył 96 lat. Zmarł na Covid w wieku 95 lat i 8 dni. Tuż po moich urodzinach. Dziadku, byłeś moim najlepszym kandydatem na stulatka, do końca doskonała pamięć, pełna świadomość, żarty i historie jak z bajki. Historie, które kilka miesięcy temu zdążył opowiedzieć reporterowi, zostaną wydane drukiem i pozostaną wiecznie żywe.

Niech ukochana knieja szumi nad Twą mogiłą, a Święty Hubert niech nad Tobą czuwa. Darz bór Dziadku-Pradziadku.