czwartek, 16 lipca 2020

Kuchnia moich marzeń 4

To już ostatnie migawki z kuchni na parterze przed wielkim finałem. W zasadzie brakuje tylko butli z gazem i  jednego wężyka do wody...i mogę się przenosić na parter, pozostawiając Szkodnikom pięterko.









Do dziś nie wiem, jak ja te dwa meble przywiozłam w osobówce. Takie rzeczy to tylko z moją Matulą robię.





Kiedy Szkodniki za bardzo zaczęły zachwycać się moimi szklaneczkami w pomarańczowe kwiaty, pomyślałam, że trzeba im czegoś poszukać. Wtedy pojawiła się Pani Dorota z pięknymi szklaneczkami na zbyciu. Relikty PRL jeszcze w oryginalnym pudełku.






1989




I takie tęczowe do drineczków na werandzie.


Mieliście takie w dzieciństwie? Ja nie, ale bardzo chciałam. Szkodniki będą miętkę z nich popijać i kompot z rabarbaru.


Parę kwiatków do ozdoby. Ostatnio wyczytałam, że pewna Pani od świetnych przepisów kulinarnych w internecie napisała, że ma 200 kwiatów i podlewanie zajmuje jej 2 godziny. Tak sobie pomyślałam, że to już chyba trochę przesada...


Wtedy moja Siostra z Matulą uknuły niecny plan... Przeszły dom i  policzyły. 139 doniczek, nie licząc tych na parapetach zewnętrznych i w ogrodzie. Mało.


Czcigodny Małżonek zawiesił kinkiet. Trochę słabo go widać, ale to dębowa deska ze słojami drewna




Brązowe zbiory uzupełnił Włocławek od Pani Doroty. Chyba będę tam chować czekoladki na czarną godzinę, która nadchodzi codziennie o 11:00, gdy zasiadam do kawy.


W kuchennej zastawie codziennej, postawiłam na uniwersalną biel.