wtorek, 18 kwietnia 2017

Głupotki Ciotki Klotki

Z wieczornych refleksji Matki Wielodzietnej...

Gdy noga nie chce iść do wanny, a ręka zwisa bezwiednie, głowa jeszcze przesyła ostanie błyski świadomości i mi niespodziewanie podesłała kilka obrazów. W zasadzie to jedno zdjęcie wywołało całą lawinkę wspomnień... Muszę to zapisać, bo za 10 lat będę się pukać z niedowierzaniem w głowę... Co za ignorancja! Co za beztroska! Co za bezmyślność! Barbaro masz nierówno pod deklem. Jak można w połowie ciąży w pojedynkę polecieć do Norwegii na szybką kawkę u Siory (z polską kiełbasą w torbie i ciuciu na drogę)? Jak można w ósmym miesiącu ciąży zapakować rodzinkę w Tojotę, zarzucić nogi na deskę rozdzielczą i kazać się wieźć na mecz EKS do Szczecina i Wały Chrobrego obejrzeć? Jak można w dwa tygodnie po cesarskim cięciu bawić się na weselu do 4:00 rano i jeszcze gości weselnych rozwozić? No i czy po czwartym porodzie CC to już delikwentka sama sobie szwy powinna zdejmować czy jednak w zabiegowym? Eh Barbaro, Barbaro, za parę lat będziesz fukać, oczami wywracać, okrzyki wznosić do nieba i własne dzieci pouczać jak żyć w dorosłości... Pamiętaj wtedy wariatko, że wspomnienia to nie ilość odkurzonych dywanów, wymytych okien, wizyt sklepowych, kupionych fatałaszków, godzin spędzonych w necie i przeleżanych na kanapie.


Na kawce i gofrach w Norwegii.


Na Wałach Chrobrego w Szczecinie


No gdzie polazła??I jak z tym brzuchem przez płot...

...przecież ciężarnej nie aresztują za nielegalną eksplorację.



W Słowenii z Ryszardem w mymłonie.


Ciężarna Czarownica


Z Ryszardem w brzuchu i resztą ferajny.


"Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Start Elbląg gra..."




Nieważne gdzie... Szczecin, Lubin, Czechy, Austria... Jadę!

 

 

Młode pokolenie już zarażone.






poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Urodziny Kindziołki

Ja jej  mówię, że gdyby urodziła się pierwsza, byłaby jedynaczką. 

A mi mówią, że charakter ma po Mamusi...

 

To najbardziej uroczy Diabeł wcielony, jakiego widziałam. 

Żerte to to. Roztańczone. Świetnie psa naśladujące. Jak narzędzia zobaczy, to aż się trzęsie (może inżynierka rośnie?). Jak coś nie idzie po jej myśli, rozdarta jak dusza romantyka. Jak zobaczy miękki koc, od ręki się kładzie. Jak wyczuje jedzenie, nie wytłumaczysz, że jeszcze surowe. Bardzo wysublimowane poczucie humoru- nic nie jest tak zabawne jak walnięcie kogoś w łeb!

 

Nasz czwarty Pingwin. Miała być słodkim Szeregowym... Jednak po ponad roku mogę śmiało powiedzieć: władczy Skipper.

 

Dziś świętujesz swoje pierwsze urodzinki. Życzę Ci Cyckozaurze, żeby życie prowadziło Cię drogą wzdłuż rzeki, a każdy meander przynosił  niespodzianki, podsyłał życzliwych ludzi, dawał spokojną adrenalinę i żebyś nigdy nie przestała rechotać w głos (nawet jeśli trzeba będzie najpierw kogoś walnąć w łeb).


Zamszowy tort made by Mama


Mistrz Ceremonii kolejny raz nie dotrwał...


Najmłodsza z Najstarszą


Najsmaczniejszy pierwszy kęs palcowy.


Nie no dobre to to..


Jeszcze tylko jeden kęsik...


Wróżba na roczek: do jednej rączki różaniec, do drugiej książeczka. A na koniec kieliszek. Czyli zaczytana zakonnica produkująca zdrowotne nalewki?


Ze starego albumu







niedziela, 16 kwietnia 2017

Powierzchnia kurczaka i gips

Eryk z dziurkaczem w dłoni: Łucja, wybacz, ale powycinałem Ci kwiatki w pracy domowej.

 

Waleria-inżynierka planuje pracę na konkurs (rysuje w zeszycie strzałki, odnośniki): Mogę mamie rozrysować w zeszycie. Tu jest powierzchnia kurczaka...

 

Matka Wielodzietna skaleczyła się delikatnie w nogę. Krew spłynęła po łydce, tworząc malowniczy ślad i zaschła. Dziewczynki bardzo to przeżyły.

Łucja: Mamo, jak pójdziesz do lekarza, on Ci to zmyje i założy taki wielki gips, ale będziesz mogła chodzić.

Waleria  przybiegła z wielkim wacikiem i powiedziała, żebym lepiej niczego tym nie dotykała [żeby nie pobrudzić kanapy]. Co za troskliwe misie...

 

Waleria miała zanieść do szkoły jedno surowe jajko i jedno ugotowane do zrobienia pisanek. Niestety z rana na schodach potłukła oba jajka. Na popołudniowe pytanie Taty, jak sobie poradziła, odpowiedziała:

- Dobrze...Skorupki wyrzuciłam a ugotowane jajko zjadłam.

 

Łucja: Tato, ja zahipnotyzowałam Kingę bananem.

 

Łucja: Tato, kiedy mnie wykąpiesz? Ja już się rozebrałam, a nawet siku zrobiłam jeszcze nie.

 

Łucja: Tato,  ukroisz mi serka?

Tato: Ja  mam tłuste ręce.

Łucja: A mama mi ukryje?


No to smacznego jajka...

Świętowanie czas zacząć!



W poszukiwaniu zajączka...