czwartek, 1 listopada 2018

Skarby Bachetki

Bachetka uparcie twierdziła, że żadnych skarbów nie posiada. Ale nie ze mną te numery. Jak usłyszałam o sprzątaniu starej altanki, aż mi się oczy zaświeciły i podgardle zadrgało.

Mówię: co drewniane- to moje, co emaliowane- to moje, co wiklinowe- to moje, co metalowe- to moje.

Ona uparcie, że same śmieci i do kontenera wyrzuca.

Skamlę dalej: przyślij choć zdjęcia...

Jak ona mi te zdjęcia wysłała, to ja nie wiedziałam czy dwupasmówką biec, czy z kijkiem po torach zasuwać.

Uratowane, są. Obyło się bez nurkowania w kontenerze, choć i na to byłam gotowa.




A to będzie dekoracja patriotyczna na 11 listopada.












Rośnie następczyni...



Umyte, pomalowane, czekają na ściankę honorową w warsztacie.


A ten kwietnik z PRLu i poniższa miednica to od drugiej Basi. Pamiętacie, ta od czerwonych dzbanków, co je sobie wymarzyłam.





















Koszyk umyty, pobielony, już czeka na szaliki i rękawiczki rozrzucane radośnie każdego popołudnia po całej sieni.


Nawet na te zdradzieckie czapki, które w swych czeluściach ukrywają gacie i próbują mnie wystawić na publiczne pośmiewisko.





Dzbanek elektryczny- zatem z otworem, stał się doniczką. Patrz na doniczkę, nie na ciastka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań