środa, 6 lipca 2016

Coś dla Kingusi-Gryzusi


Gdy patrzę na nią jak wywraca z rozkoszy oczami przy cyckowaniu i stęka i chrumka z zadowolenia, myślę sobie jak uroczy jest tak mały człowiek w swej prostocie. Wszystkie jej potrzeby mieszczą się w palcach jednej dłoni:
- jeść, spać, siku, kupa, miłość
A do największych zmartwień należą:
- czy aby na pewno "cycki" przyjdą na czas?
- czy oni nie czują, że mnie to szczypie w tyłek?
Zastanawiam się na jakim etapie i z jakiego powodu człowiek zaczyna komplikować sobie życie. I wymyślać.


Ja wymyśliłam mały prezencik dla tego uroczego stworzenia:



Mini stanowisko do malunków Gryzeldy


Stoliczek jeszcze zmieni kolor na merbau, ale jak mnie najdzie i pędzel będzie za mną chodził...

Jako Matka Czterodzietna wielokrotnie słyszałam reakcje gębowe moich gości na widok mrówczych niemowląt:
- ach, jaki cudny tłuścioszek
- jaka dorodna Mróweczka
- a jaki ma celulitisik
- a udka jak ludzik miszlę
- a jakie fałdeczki!
- po prostu urocza/y!



Chwila , chwila... Pierdołoterapia to prosty sposób myślenia, więc tak sobie myślałam zanurzając swoje wdzięki    w mazurskim jeziorze i obserwując jak podnosi się poziom wody. Dodałam dwa do dwóch:
- tłuszczyk mam? Mam!
- fałdeczki mam? Mam!
Wniosek: Jestem urocza!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań