wtorek, 19 kwietnia 2016

Krzesło sado-maczo

Mieszkałem w Archiwum. Tylko po co komu krzesło w archiwum? Przychodzisz, bierzesz dokumenty, wychodzisz. Na krzesło nawet nie spojrzysz...
Było mi źle. Wstydziłem się swojej paskowatości i krzywych nóg. Tak bardzo pragnąłem, żeby ktoś mnie pokochał. Marzyłem, żeby ktoś usiadł na mnie tyłkiem, przechodząc, kopnął mnie w nogę albo chociaż za karę postawił w kącie.
Już nawet myślałem, że i na mojej ulicy zaświeci słońce, gdy zostałem przewieziony  w inne miejsce.
Pseudokuchnia na parterze dużego domu, była w rzeczywistości składzikiem budowlanym i to miejsce właśnie stało się moim nowym więzieniem.
Krzesło, którego nikt nie używa, zakurzone, bezpańskie. A jak tak bardzo pragnąłem, żeby jakaś Pani przyszła, chwyciła mnie w dominujące dłonie i wykorzystała...
Aż stało się! W końcu!
Ona przyszła, brutalnie wyszarpała mnie ze sterty jakichś śmieci, postawiła z hukiem na podłodze i popatrzyła z pogardą...
Potem podrapała mi nogi jakimś pumeksem, zmalowała na cacy a na koniec założyła seksowne wdzianko i skrępowała mocno kokardą. Nie ukrywam, podobało mi się...
Potem Pani odstawiła mnie do kąta i kazała grzecznie czekać. O tak! Będę czekał, aż mi nóżki zdrętwieją, tak będę czekał na jej powrót...Moja Pani...


Co do krzesła to miałam ambitne plany, żeby materiał wybrać, u tapicera obić, wałeczek z góry doszyć. Ale jakoś tak wyszło, że wpadła w me ręce sukienka z promocji. Promocja- słowo magiczne... podziałało na mnie, rozleniwiło, zaoszczędziło... 

Krzesło zajmie miejsce w sieni, jak tylko zerwiemy dechy i zrobimy posadzkę, jest już jednak kolorystyczną zapowiedzią tego, co na wejściu do domu dziać się będzie.









25 komentarzy:

  1. Nóżki krzeseł owszem owszem
    Odmłodzone szczupło zgrabne
    Jednak nie ma jak w pończoszce
    Te są zawsze wciąż powabne

    Już nie wspomnę o koronkach
    Gdzieś w pobliżu skarbca Damy
    O motylkach i skowronkach
    Fruwających wśród dioramy

    To dopiero pejzaż słodki
    Dłutem słowem uwielbiany
    Malowany pędzlem wiotkim
    Ledwo smużką dotykany...

    JC
    :o)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak Pan Jerzy do mnie trafił?

      Usuń
    2. Zrobiłem to tak:

      Wersja I
      Przeglądałem własny Blog i coś mnie tchnęło (czego się w zasadzie wystrzegam), żeby kliknąć w górnym pasku pozycję 'następny blog', i już, to wszystko.
      Ale, że zobaczyłem małą fajną ferajnę 'szkodników' i dopatrzyłem się wesołej,żart lubiącej osoby, a na dodatek przyozdobionej miłością do staroci,to pomyślałem sobie,że przecież mój ośli wiek ( osły długo żyją) upoważnia mnie do zaczerpnięcia rady jak mam zedrzeć z siebie powłokę (patynę)i się odbrązowić by wyglądać jak antyczne dzieło dyskobola lub wyglądać jak hoplita , bo właśnie idzie wiosna i chciałbym szpanować pośród moich rówieśników którzy podpierają brody laskami, ja zaś wolałbym laski oczarowywać... To wszystko, i aż tyle.

      Wersja II

      Czasami jak mnie 'najdzie' zaglądam w świat ułudy, ale zawsze pomny i hołdując pomysłowi Tezeusza,
      wychodząc z mojej krainy za zaginiony horyzont przywiązuję u mojego wyjścia nić(mieszkam w dziupli wraz z papierowym chochlikiem ) i sobie idę gdzie mnie niosą nogi. Jako że mam wyczulony kinol na farby a słuch mam wyczulony na odgłos łaskotania drewna skrobakiem to zdarza mi się zabłądzić w takie miejsca, ot i cała naga tajemnica.


      Wersja III
      Lubię fajnych ludzi, zwłaszcza pracowitych, a lubię dlatego bo nie lubię gburów, leni i sztucznej kurtuazji....

      :o)

      Usuń
    3. I Zamiast zdzierać patynę, zaproponowałabym grubą warstwę lukru, kobiety to lubią...
      II Zamiast sznurka proponuję rzucać okruszki chleba. Zawsze jest szansa, że ktoś je zje i trzeba będzie wracać nową drogą, pełną niespodzianek.
      III Jam zrodzona w niedzielę, toteż leń śmierdzący ze mnie :)

      Usuń
    4. ad 1.Nie znoszę lukru,ale uwielbiam makowiec,lukier zdrapuję.

      ad 2. Ponieważ bardzo lubię niespodzianki, ale tylko te miłe, to wolę trzymać się sztuczki z kłębkiem włóczki. Koniecznie włóczki, bo bardziej z nią do twarzy włóczykijowi kiedy przekroczy zaginiony horyzont.

      ad 3. To nieprawdziwa reguła przypisująca niedzielne urodziny leniom.Chociaż ,jak zawsze, w kazdej syutacji nie brak wyjątków.

      :o)












































































































































































































































































































































































































































      Usuń
    5. W zasadzie ja też nie cierpię lukru...Bo co może być fajnego w wodzie z cukrem? Pączki wycieram w worek :D

      Usuń
  2. No właśnie, cóż może być fajnego w takiej mieszaninie, chyba tylko gorzelnik zachwycałby się taką mieszaniną.Słodkie moze być również życie, ale to nie ta słodycz co na cieście.
    :o))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że nie będę miała tyle szczęścia, żeby trafić na blog Pana J., klikając następny blog...
      P.S. Takiej mieszaniny używałam do produkcji wina ze śliwek w 2009, mam jeszcze kilka zakurzonych butelek...

      Usuń
    2. Trafić na mój Blog ?! A po co to Pani! Tam Sodoma i Gomora,wodorosty, muł, rozpusta!
      Nooo... i trzeba mieć w metryce napisane że jest się dorosłą osobą,koniecznie dewotką,emancypantką,a przede wszystkim znać i umieć taniec frenetyczny.

      Nieprawda że trafić tam trudno. Do Bogaczówki wchodziłem kilka razy zalogowany, zatem wyszło na jaw to co w kąciku serca każda Dama skrywa,czyli tycie tycie maciupeńkie kłamstewko, bez czego żadna kobieta obejść się nie może, bo... mimo wszystko dodaje kobiecie uroku. Ja zaś nie umiem obejść się bez żartu, frytek,jagnięciny i chińskiej kuchni kiedy odwiedzam Elżbietę, tę z Buckingham Palace.
      Jeszcze wyjaśnię, że zawsze jestem sobą i, nie mam powodu wstydzić się mojego 'logunku'.
      Od ponad dekady zawsze jestem ten sam.
      :o))
      Pozdrawiam słonecznie, u mnie dzisiaj wylazło zza chmur.

      Usuń
    3. Niestety wszystkie komentarze anonimowe były, więc nie trafię ani do Sodomy, ani do Gomory a wspomniane kłamstwo tajemnicą dla mnie pozostanie...

      Usuń
    4. Komentarze anonimowe, to prawda. Ale w 'kuchni' Bloga pojawił się mój adres E-maol.Nie używając całego Google umożliwiają trafom tam gdzie moja pieczara.
      Ciuś ciuś, następny wykrętas..
      Mimo wszystko odradzam, posiew zgorszenia 'u mnie' często odbija się niekorzystnie na najbardziej odpornej psychice na zło.
      :o))

      Usuń
    5. U mnie się adresy nie pojawiają. No cóż, na siłę nie będę się pchać. Tak to już w życiu często bywa, że im szerzej własne drzwi otwierasz, tym częściej ktoś Ci swoje przed nosem zamyka...

      Usuń
  3. Cóż by mogło mnie zaboleć?
    Jam nie z roli ani z soli itd.

    Bliższe są mi skojarzenia
    One są zwierciadłem duszy
    Co godniejsze jest spojrzenia
    Co ważniejsze by poruszyć

    Jedno z estetycznych doznań
    Ponad własną miskę strawy
    Ponad domysł chęci poznań
    Są ważniejsze większe sprawy

    Symboliki ogrom w krześle
    Żeby na nim spoczęć błogo
    Wreszcie w każdym polskim mieście
    Trzeba iść odnowy drogą

    Wówczas nóżka jak rarytas
    Wyszukany względem smaku
    Że o cenę nie zapytasz
    Od Rozewia aż po Kraków

    Miałem tego nie napisać,ale znając obojętność,głuchotę i permanentnie rozwijającą się zaćmę pośród internetowej, wyhodowanej przez mainstreamowe media tłuszczy,pozwoliłem sobie tutaj upuścić jedną kroplę z moich skojarzeń.
    A nóżka?
    Cóż, jest śliczna,jak całe wiadro kropel, i tyle..
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli skojarzenia są, to zdrowo...taki zamysł był, by były. Samo krzesło jest zbyt nudne, żeby nakarmić tłuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera!
    Nie spoczęć a spocząć!
    Mnie tutaj zaintrygowały narodowe barwy, są po to by je kochać i pieścić, podobnie jak się pieści kobiece wdzięki.
    Polska to moja miłość! Mogłem, i nadal mogę, wziąć przybory do golenia i zamieszkać pod Londynem.
    Cóż, postanowiłem nie opuszczać mojej miłości..
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie można i spoczęć. Tym się blog różni od wypracowania w szkole. Mogę bezkarnie robić błędy, wstawiać nadmierną ilość przecinków a nawet pisać głupoty i nikt absolutnie nikt nie zwróci mi uwagi! Siędnijmy zatem...
      Wilkinson to z Wielkiej Brytanii pochodzi, więc nie trzeba sprzętów ze sobą brać. Dla mnie zagranica dobra na 3 dni, "służbowo, na statek" i do domu...

      Usuń
  6. Jeszcze to.
    Przepraszam, odtąd będę się logował.
    A gdybym wpadł w trans i zaczął wydziwiać nad teorią sztywnych węzłów w układach ram, albo snuł dywagacje sam ze sobą , lub kontemplował o najnowszych odkryciach tyczących czasoprzestrzeni, lub gdybym bez powodów dyktował współpracownicy kolejność cięć szukając przyczyn zejścia... to nie zwracaj uwagi na to, zwykle potrafię się w porę opamiętać i wycofać z tych "fanaberii".


    :o))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wytrzymam. A jeśli dostanę niestrawności, to pójdę na rentę albo na całość.

      Usuń
  7. Czy mogę skopiować to zdjęcie ( czerwone boa)i umieścić je we wpisie " La wie en rouge" ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań