piątek, 20 września 2013

Odsetków nie budzjet...

Zagłębiłam się niedawno w czeluściach rodzinnej piwnicy i w  ręcę me wpadło niezwykłe znalezisko...
Jedenaście lat mając i skromnym dziewczęciem będąc, podjęłam próbę oszczędzania...w Szkolnej Kasie Oszczędności. Jak widać trudy me na marne poszły, bo ani pieniędzy ani wycieczki, ani sprzętu sportowego, ani aparatu fotograficznego nie kupiłam... no może biblioteczkę powiększyłam o tę małą książeczkę SKO. A kasiora wyparowała w taki sam tajemniczy sposób,  jak pieniądze z Pierwszej Komunii...




Książeczki oszczędnościowe były drukowane w różnych kolorach: zielonym, różowym, niebieskim.





















Książeczki SKO kojarzą nam się przede wszystkim z legendarnymi czasami PRL-u, a niewielu wie, że pierwsze z nich pojawiły się w Polsce już w 1927 roku...Zacznijmy jednak od początku.

Już w XIX wieku w Belgii, Niemczech, Anglii, Austrii i Francji powstały pierwsze szkolne kasy, do których uczniowie wpłacali swoje oszczędności. Na początku XX wieku, idea dotarła do Polski, co prawda z opóźnieniem, ale dotarła... Zaczęło się od tego, że Stanisław Grabski- Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (swoją drogą bardzo ciekawe Ministerstwo), w 1925r. wydał dokument o potrzebie wpajania młodzieży idei oszczędzania. W 1927 zostały powołane pierwsze Szkolne Kasy Oszędności, które od 1935r. podlegały Pocztowej Kasie Oszczędności, a po II wojnie światowej przekształciły się w Powszechną Kasę Oszczędności Bank Polski. Najwięcej SKO powstawało w okresie powojennym (ponad 20 000 w ciągu kilku lat). Nie bez znaczenia były nagrody, które dostawali najbardziej oszczędni: rowery, radioodbiorniki, zegarki, sprzęt sportowy, aparaty fotograficzne, a wiadomo, że w sklepach były braki i głównie braki...
Uczniowie zarabiali pieniądze, zbierając makulaturę, jagody, butelki,  pomagając przy sianokosach, wykopkach i wygrywali wycieczki nad morze, w góry czy do "stolycy".

Pamiętacie jeszcze hasło "Dziś oszczędzam w SKO - jutro w PKO"?

A wiecie, jak teraz wyglądają SKO? Może niektórzy myślą, że poszły do lamusa...nic bardziej mylnego. SKO idzie z duchem czasu: papierowe książeczki wymieniono na uczniowskie konta bankowe z dostępem przez internet lub telefon, szkoły uczestniczące w programie SKO mogą korzystać z platformy blogowej, mają kanał na YouTube i społeczność na nk.























"Dzięki oszczędnościom złożonym na książeczkę oszczędnościową PKO możesz wyjechać na wycieczkę, kupić sprzęt sportowy, aparat fotograficzny, powiększyć swoją bibliotekę".

Dziś to hasło powinno brzmieć:

"Dzięki pieniądzom wyłudzonym od rodziców i wpłaconym na książeczkę oszczędnościową PKO możesz wyjechać do Egiptu, kupić smartfona, laptopa, iPada, tableta lub powiększyć swoją kolekcję dopalaczy".



Talentu do oszczędzania nigdy nie miałam

















Idea oszczędzania nie jest opcja Łucji, która wyciąga niebieskie banknoty z portfela Mamy i ukradkiem upycha w swojej śwince...



Przyłapana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań