piątek, 13 marca 2020

Miłość w czasach zarazy

Miłość w czasach zarazy...

Mam miłość do Czcigodnego Małżonka, do czworga Szkodników z mymłona, do rodziny, znajomych i całkiem nietypową miłość otrzymaną w spadku po Babci-Prababci. Miłość do kwiatów...

Ostatnie dwa dni martwiłam się o Korona Wirusa. Ba, nawet nocną porą uroniłam parę łez w poduszkę bezsilności. Tym samym wyczerpałam limit zmartwień na bardzo długi czas. Jako urodzony optymista, nie posiadam zdolności do zamartwiania się trzeci dzień z rzędu. Udałam się zatem do ogrodu w poszukiwaniu bogaczewskiej szczepionki na KW. A Czcigodny Małżonek zaopatrzył mnie w 50litrów ziemi do kwiatów, więc już wiem co w najbliższym czasie będę robić w domu- namnażać, ale broń Boże nie wiruski, tylko badylaki, zwisaki i wiraszki. 

Wszystkich zmęczonych, zmartwionych i zestresowanych zapraszam na chwilę wytchnienia w moim ogrodzie. Krokusy nie martwią się na zapas. Bądź jak krokus. Przetrwały zimę bezimową, tak jak i my przetrwamy.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań