piątek, 5 lutego 2016

Szafowanie c.d.

Szaf nigdy za wiele... A bo to można i kufajki i gumofilce i zwłoki ukryć.
Toteż w pokoju gościnnym na dole, szafy zamieszkały w ilości sztuk dwóch.
Jedna ze strychu, znana już Wam pakowna landara, druga z R...owa letnią porą do Bogaczówki zjechała i grzecznie w kącie koło magla oczekiwała na swoje pillingi i liftingi.


Aż pewnego wieczora z nagła się rumor zrobił i już poczuła na swych rudych boczkach dwie pary dłoni, damskie i męskie. Pochwyciły w pół i w dal poniosły, ale nie znowu taką odległą, po prawdzie to ledwo do sieni w powietrzu dotarła i zaraz twardy grunt pod drewnianymi nóżkami poczuła.
Pańcia jeszcze słit focię jej strzeliła, aby po "feci, quod potui" porównania dokonać i bilansu zysków. Bilansu strat Pańcia nie ma w zwyczaju robić, gdyż życie na to za krótkie.


- Najpierw na swych boczkach, poczułam szmatkę bawełnianą, ciepłą i miekką. Nie stawiałam oporu, bo niby czemu. Magiel mi kiedyś podszepnął, że boleć nie powinno. Na plecach Pańcia mi taką dziwną maszynką pojeździła, co dużo hałasu o nic robiła, a w gruncie rzeczy tylko pajęczynki mi z garba zebrała. A potem to już było tylko lepiej, mizianie i głaskanie szerokim pędzlem, po brzuchu, po boczkach, aż skrzypiałam z rozkoszy... A potem ciemność nastała i Pańcia znikła, tęskniłam za nią, czekałam na powrót i czułam, że usycham. A gdy już całkiem wyschłam, pojawiła się na nowo w śmiesznym fartuchu i zaczęła mnie kostką szlifierską smyrać to tu, to tam, przecierki czyniąc. Przyznam, że średnio przyjemne to było, ale co potem nastąpić miało... żebym wiedziała, to bym drzwi na klucz ciach i całkiem się w sobie zamknęła...Ale nie wiedziałam... Przyszli z Czcigodnym Małżonkiem rachu-ciachu rozłożyli mnie na łopatki, a jakże to tak szafie na plecach na podłodze leżeć? Nie wypada zupełnie. A potem jeszcze Pańcia jakieś firanki zaczęła na mnie kłaść i pryskać sprayem śmierdzącym prosto po oczach! A ja taka bezbronna leżałam i szczypało i śmierdziało, oj ciężki to był czas. Ale gdy wyschłam, zabrali mnie w takie miejsce, że ho ho. Jasne wnętrze i kąt akurat na moją miarę! I jeszcze naprzeciwko mam podobną białą landarę, zawsze raźniej we dwie skrzypieć...

Żółta czy ruda...


Półbiała...



Biel i sreberko...









2 komentarze:

  1. Kawał dobrej roboty :-) Przeglądałam Twojego bloga i jestem pod wrażeniem pomysłów i ich realizacji. Pozdrawiam. Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie za miłe słowa :D Pozdrawiam z Bogaczówki

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań