piątek, 14 marca 2014

Mądralińskie

Najbardziej lubię odmianę czasowników:
Waleria (4 lata): "To nieprawda, oszuknął".

Łucja (2,5 roku), robiąc niby zdjęcie telefonem: "Mamo, uśmiech się."

Waleria: "Mamo czemu dostałam tak dużo prezentów?
Mama: "No bo masz urodziny, a co za dużo dostałaś?"
Waleria: "Ja mam tylko dwie ręce, to powinnam dostać cztery prezenty."
Mama: "Jak dwie ręce, to chyba dwa?"
Waleria: "Cztery, tu i tu (pokazując dłonie) i tu (pod pachami)."

Bawiłam się z dziewczynami w taką sztuczkę, że trzymałam za ręce i puszczałam je do tyłu. Powiedziałam, że tyle razy każda będzie bujnięta, do ilu umie liczyć.
Bujam Walerię i słyszę: "1,2,3,4,5,6,7,8..." Zacięła się i koniec bujania.
Przyszła kolej na Łucję. Bujam i słyszę radosne, gromkie okrzyki:"1! 5! 9! 15! 14! 15!"

Mama: "Łucja, chcesz spać?"
Łucja: "Nie, już spałam."
Mama: "O której?"
Łucja: "O sósmej!"

To się dowiedziałam...
Poklepywałam radośnie Łucji tyłeczek i pytam: "Czyja to dupka?"
Łucja: "Moja, twoja jest wielka."

Łucja, pochylając się z zaciekawieniem nad kałużą: "Czy tam są delfiny?"




czwartek, 6 marca 2014

Żyrant-ol

Mosiężno- dębowy żyrandol do dziecięcego pokoju?? Może być ciężko...Do retro salonu owszem, ale do dziecięcego?
Trzeba go odchudzić... zlekceważyć...deczko sponiewierać...
Jak wyszło- oceńcie sami, najważniejsze, że świeci...Mógł nie świecić, ale Czcigodny Małżonek inżynierem elektrykiem jest, więc sami rozumiecie...świecić musi.



Szklane i mleczne- nieeeee...


Pierwsza przymiarka- z jelitami na wierzchu...


Robótki ręczne





Jest klimat...


Turkusowy akcent do dziecięcego pokoju (i bebechy schowane)


Bajkowo...motylkowo


środa, 5 marca 2014

Apgrejd niskobudżetowy

Potrzeba matką wynalazków...wiadomo... a potrzeba rodzi się z braku. Jak brak kasy w klubowym sejfie na drzwi i ościeżnice, a stare wołają o pomstę do nieba i kończą się już plakaty z pasją i upodobaniem obgryzane przez urocze Mrówki, trzeba szukać nowych rozwiązań, najlepiej niskobudżetowych.


Z plakatami i dziurą, a skąd dziura nie wie nikt...




Historyczny napis...


A przy usuwaniu plakatów, oczom mym ukazał się napis już historyczny:"Pomieszczenie wyłączone z użytku". I przeczytanym będąc ów napis, dziwne ciepło na sercu mym wywołał i niemalże wzruszenie, bo leniwy umysł przypomniał sobie, że przecież kiedyś wcale tam Bawialni nr 2 nie było i wszystkie te roboczogodziny spędzone z Czcigodnym Małżonkiem, aby izbę ową wychędożyć stanęły mi przed oczami...




Golizna drzwiowa


Apgrejd niskobudżetowy- voilà !




I paczą się te mrówki na nas teraz...



P.S. Serdeczne podziękowania dla p. M. za dekoracyjne mrówki z płatków kosmetycznych i specjalnej wełenki o nazwie, której nie jestem w stanie wymówić, a  co dopiero napisać...

P.S. nr 2
Jak się bardzo podoba, kliknij rewelka.
Jak się podoba, kliknij wporzo.
Jeśli mam zdrapać farbę i zakleić drzwi plakatami, kliknij słabizna.
A jeśli uważasz, że temat drzwi jest zbyt przyziemny wobec sensu istnienia wszechświata,  kliknij nuuda.

poniedziałek, 3 marca 2014

Zapowiedź

Muszę się nauczyć budować napięcie...a nie szast prast, post na bloga, parę fotek... Wy pobieżnie obejrzycie, ba niektórzy nawet bez czytania i kilka tygodni mojej pracy, a nawet miesięcy idzie na bok. Zatem koniec z tym i nie będzie kawy na ławę, będzie budowanie napięcia. Taram!

Pracowaliśmy ostatnio dużo z Czcigodnym, aby zrobić Szkodnikom nowy pokój na pierwsze urodziny Eryka, ale nie pokażę, o nie, będę budować napięcie...Na początek kilka puzzli z dziecięcego pokoju...


Legowisko


Po wielu dniach dylematu- jednak turkus...


Małpki zbierają na wyjazd do Torunia...po pierniki.


Duże serce dla szkodników.


Podłoga gotowa...


...można wcierać buraczki i kruszyć ciastka.


A to taka moja zachciewajka...fanaberia nawet bym rzekła.


Jeszcze tylko parę szczegółów, bo wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach i będę mogła Was zaprosić na dłużej do pokoju dziecięcego. Na razie koniec i basta...I trwajcie w napięciu do następnego razu...











niedziela, 2 marca 2014

Prezent

Prezenty trzeba dawać i to dawać bez okazji...Dawanie i przyjmowanie prezentów jest bardzo ważnym elementem Pierdołoterapii. Taki prezent potrafi podnieść na duchu, odstresować, zrelaksować...Ważne jednak, aby prezent było odpowiednio dobrany do Obdarowanego. Absolutnie nie można robić tak jak mój Czcigodny Małżonek wiele lat demu, dając swojej Mamie na imieniny kasetę Kazika...Albo inny przypadek: znam osobiście delikwenta, który dał swojej dziewczynie Abgymnic do odchudzania brzucha i karnet na solarium... Przy okazji pozdrawiam serdecznie kolegę, bo na pewno wie, że o nim mowa:) Taki prezent mówi: "Jesteś gruba i blada- zrób coś z tym". A przecież prezent ma być lekki dla ducha, przyjemny dla ciała lub pobudzający dla umysłu. A idealnie jeśli spełnia te trzy funkcje...
Ja wczoraj akurat trenowałam inny element Pierdołoterapii, czyli szał zakupów, poddałam się żądzy bez opamiętania, popłynęłam z nurtem potrzeb i zachcianek, ale w tym szaleńczym galopie konsumpcyjnym nie zapomniałam o prezencie dla Czcigodnego...niech ma...niech wie, że Czcigodna Małżonka kocha...


Smacznego!

Mam dziś dla Ciebie zadanie domowe: Idź i obdaruj kogoś (albo siebie, jeśli zbyt wysoki poziom samouwielbienia i egoizmu nie pozwala Ci jeszcze na pomyślenie o innych).

Możesz jeszcze w komentarzu obstawiać, na ile mu wystarczy ta 4-kilogramowa gomółka... miesiąc? tydzień? cztery dni?