niedziela, 5 maja 2019

"Hej, tam gdzieś znad czarnej wody..."

Piękna i klimatu Ukrainy żadne zdjęcia nie oddadzą i żadne słowa nie opiszą. Mogę pokazać zaledwie skrawek, moje subiektywne spojrzenie i nieudolnie spróbować streścić opowieści przewodników przedstawiane z charakterystycznym wschodnim akcentem.

 

"W Ukrainie są dwa rodzaje dróg: złe i bardzo złe. A jest jeszcze trzeci rodzaj: drogi nie ma."

 

 "Ukraina to wolny kraj i nikt człowiekowi nie będzie zabraniał przechodzić. Czerwone światło to czerwone światło, a człowiek to człowiek, najwyżej go samochód przejedzie i tyle." 

 

"Zanim rozpocznie się wspinaczkę w ukraińskie Karpaty należy porozmawiać z Duchem Gór, zostawić mu ciasteczko, zapewnić, że mamy dobre zamiary, że za dużo kamienia nie zabierzemy. Ja wiem, że najważniejszą pamiątką, jaką Państwo zabiorą będzie kamyczek."

 

 "Drodzy Państwo, ja wiem, że magnesik na lodówkę to najważniejsze dla gospodarki domowej. Będzie całe pół godziny czasu straganowego." 

 

"Ukraina to wolny kraj, dlatego jutro drodzy państwo śpicie, ile chcecie. Zbiórka o 6."

 

Pierwsza niespodzianka- lody zapakowane w papier. Takie się jadło za dzieciaka.

Ukraińskie Karpaty


"Dla Hucuła nie ma życia jak na Połoninie..."


...gdy go losy w doły rzucą, wnet z tęsknoty zginie."


Huculszczyzna- nie wiem co gorsze, wchodzić czy schodzić?


 W dole Czeremosz. Kto pamięta "Tam szum Prutu, Czeremoszu Hucułom przygrywa..."?

Masza i Niedźwiedzie


Kasza na wagę i rozwagę


Kraina cerkwi, cerkiewek i kapliczek.

Kopuły z blachy w kolorze srebrnym i złotym


 

Kisiel w opakowaniach 250 g. Słodka strawa do zrobienia w wiadrze.


Kwas chlebowy- jak dla mnie ukraińskie dobro narodowe.


Tradycyjna chata huculska- ozdobne okna i dekoracje z blachy ręcznie robione.

"Didowa Aptieka" - Apteka Dziadka oferująca ziołowe herbaty i nalewki. Herbatki na potencję, na żołądek, na odchudzanie. Przy herbatkach odchudzających przewodnik wspomniał słowa Dziadka, który zwykł mówić, że dobrego człowieka musi być dużo. Także tego... herbatki nie kupowałam. Wzięłam za to nalewkę z sosny. W słojach na kuchni widać nalewki z muchomorów i żmii. Żmiję wrzuca się do spirytusu i pije dopóki może. A jak już nie może, wyrzuca z siebie jad. Nalewka ze żmii i nalewka z muchomorów są stosowane w leczeniu nowotworów, terapię rozpoczyna się od 1 kropli dochodząc do 30.


Chciałabym postać za karę w kącie...

Degustacja nalewek. Cóż mogę powiedzieć? Niebo w gębie.

Półki na butelki zrobione z... grzybów nadrzewnych.

Prawosławna Wielkanoc- w sobotę wieczorem idą z koszyczkami na całonocne czuwanie, w niedzielę rano wracają do domu z poświęconymi pokarmami i rozpoczynają trzydniowe świętowanie.


Potok górski w Karpackim Parku Narodowym



W drodze na Howerlę. Najwyższy szczyt Ukrainy 2061 m.n.p.m.


Jak dla mnie: cycki górskie.


Howerla po rumuńsku znaczy "trudne do przejścia". Nagła zmiana warunków pogodowych sprawiła, że nikt nie dotarł na szczyt. Na zdjęciu jeden z pobliskich szczytów. Howerla zginęła we mgle.



Ukraińska kasa fiskalna. Sklepowa naprawdę na tym liczyła.


Huculska chata, w której gościliśmy przez dwa dni. Na tłoczonych blachach przepiękne dekoracje z motywami geometrycznymi, roślinnymi i zwierzęcymi. Widziałam nawet domek z jeleniami na blasze.

Gdzie te krowy potrafią wleźć... Czasem pasą się na zupełnej stromiźnie i sprawiają wrażenie, jakby się miały sturlać w dół.


Nasza huculska gospodyni mówiła, że to "zraziki". W smaku przypominają nasze kopytka.


Biesiada huculska. Po prawej ręce huculski samogon, którym częstowała Pani Maria.


Sałatka z... serka topionego. Po pierwszym szoku i mazaniu się po zębach, smakowała wybornie.


Białe kwadratowe plasterki- SALO- kolejne ukraińskie dobro narodowe. Rozpływa się w ustach lepiej niż nutella. Wszyscy to pokochali.


Huculska orkiestra w tradycyjnych  strojach. Po lewej Mikolaj, po prawej Wasyl. Po środku Barbara po degustacji samogonu, co można poznać po rozbieganym wzroku i czerwonych polikach. Huculskie tańce były takie szybkie, że aparat nie nadążał...


Spływ Dniestrem


Ruiny zamku w Rakowcu zbudowanego w 1660r. Obronił się przed atakiem wojsk kozackich i tatarskich. Zdobyty przez Turków w 1672r. Spalony w 1769r.





Kaszu pojadła i można "hrebac" dalej.





Przerwa w wiosłowaniu- nocleg w namiotach nad brzegiem Dniestru. Przewodnik opowiadał, że kiedyś w nocy była tak wielka ulewa, że Dniestr podniósł swój poziom o kilka metrów i zalał miejsce campingowe. Na szczęście ktoś zdążył powiązać katamarany sznurkiem i nie uciekły.








Panorama Dniestru




Mało kto wie, że rodzice potwora z Loch Ness mieszkali na tych terenach. Potwór zdecydował się  na wyjazd do Szkocji a rodzice pozostali nad Dniestrem. Po ich śmierci ze skóry wykonano bransoletki, które teraz można kupić jako pamiątki.


Najciekawszy odcinek Dniestru to wąwóz o długości 250km, cała rzeka ma 1352km.

Widziałam mniejsze pola, na których ludzie siali ręcznie...



Duch lasu zostawił mi prezent. 2 hrywny, które okazały się bezcenne w pewnej miejskiej toalecie...


Uprzedzając pytania- czerwone poliki to od wspinaczki, nie od samogonu.


Kuchnia polowa w czasie spływu Dniestrem. Półprodukty do barszczu ukraińskiego.


Po prawej 'salo', obsypane solidnie solą i pieprzem.


Barszcz ukraiński ugotowany na wodzie ze źródełka. Sanepid by dostał apopleksji.


Kasza kukurydziana z bryndzą i kiełbasą. Pyszne i sycące.


Hrebamy dalej...

Ukraina jest tak zielona, że moje Mazury wypadają przy niej bardzo blado.




Miłość można wyznawać na różne sposoby, ale ten kto wlazł na rurociąg Przyjaźń musiał kochać dozgonnie...


Dział przemysłowy w sklepie ukraińskim. Farby to farby, nieważne czy do włosów czy olejne.




Ruiny pałacu w Czerwonogrodzie. W 1945 Polacy bronili się w nim przed atakami UPA.


Wodospad w pobliżu pałacu w Czerwonogrodzie. Najwyższy na Podolu- 16m.


Na tym kończymy spotkanie z "dziką" Ukrainą i wyruszamy do miejsca, o którym śpiewają: "Bo gdzie jeszcze ludziom tak dobrze jak tu?"


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań