wtorek, 2 kwietnia 2019

Ptasia komódka

Ja naprawdę miałam ją odnowić i sprzedać. Tak miało być. I kiedy prosiłam Czcigodnego Małżonka, żeby ze mną po nią pojechał, naprawdę w to wierzyłam. Zacznijmy jednak od początku. Za ptasie mleczko. Taka była cena. Pojechaliśmy z przyczepką i ciuciu wedlowskim. 

 

Kiedy wchodziłam na ten strych, myślałam, że zrobię z niej kolorową wariację w stylu vintage prl, w aktualnie modnych kolorach i znajdę jej nowy dom. Pamiętacie, że w Bogaczówce panuje zakaz meblowy, embargo, finito, kaput. Żadnych mebli. Tak powiedział Małżonek a dobra Małżona męża swego słucha i mimo żalu rozlewającego się w mym kamiennym sercu, w skrytości ducha przyznawałam mu rację.  Przez moment rozważałam jeszcze zrobienie jakiejś dobudówki... Ale nie. Zakaz to zakaz. No chyba, że na sprzedaż. Wtedy chwilowo można w domu potrzymać. 

 

No więc wchodzę na ten strych, ja siłaczka, twarda handlara, przejmę, zrobię, sprzedam z zyskiem jak niewolnicę. Już oczami wyobraźni widzę jak zasiadam w fotelu, odchylam kapelusz, odpalam cygaro  i popijam łychę po interesie życia. I wtedy dostrzegam ją. To maleństwo skulone w kącie strychu. Taka malutka i taka przerażona. Gdzie ja z przyczepką, jak ona taka chudzinka. W bagażniku by się zmieściła. 

 

Czuję, że z mojego kamiennego serca zostaje kupka ciepłego wosku.  Cała silna wola i mocne postanowienie jakby zostały za drzwiami tego strychu. Patrzę na nią, ona na mnie. Ja już wiem. Małżonek w aucie jeszcze nie wie. Na razie się nie dowie. Postawię Cię na samym środku sieni na miesiąc, może dwa. Jak się będzie codziennie o Ciebie potykał, przywyknie, opatrzy się, zapomni że na handel. 

 

Stoję i planuję to wszystko a Pan amator ptasiego mleczka zaczyna snuć opowieść, że to była toaletka babci, że nie ma dla niej miejsca, że może jeszcze komuś posłuży zamiast stać na strychu, że tutaj trzy lustra do niej są... Ja już na miękkich nogach a Mała, zwana od teraz Ptasią spogląda na mnie z nadzieją. Łapię ją, przytulam mocno i wiem, że już jej nie wypuszczę z rąk. Jesteś moja. 




Ptasia komódka (dla pamięci: luster do niej szukać na strychu Bogaczówki- gdybym kiedyś ich poszukiwała).


W cieniu...


Po wyjściu z cienia.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań