czwartek, 6 grudnia 2018

Cukiernica i słodkości

Mówię coś o mojej miłości do słodkości...

Waleria: Bo mama jest chora na cukiernicę.

 

Mama: Kinga ubierz czapkę, bo Ci dupka zmarznie.

Kinga (2lata 9mscy): Ja mam majtki!

 

Łucja gra na gitarze, rodzeństwo nie bardzo słucha, zajmując się swoimi sprawami i robiąc rozgardiasz: Nie gram tego dla siebie, tylko dla Was! Słuchajcie!

 

Tymczasem ja znowu to  zrobiłam, a miałam już więcej nie... Moja silna wola, okazała się tak silna, że pewnego popołudnia po prostu wróciłam z wielką siatą dekoracji świątecznych i zupełnie bez wyrzutów porozwieszałam je tu i ówdzie. Bo grudzień po to jest! Po to jest on, żeby sobie salon rozanielić, zasłodzić poważne ściany, a na koniec upiec babeczki i zawieźć tym Grzecznym.

 


Rozanieliłam się.




Nie tak trudno było upiec te babeczki, jak złożyć kartoniki.


Niespodzianki są dobre, bo sprawiają przyjemność obu stronom.


A czy Szkodniki były grzeczne? Czasem tak.

Szczurki Bajka i Metka niestety nie mają bucików, więc Waleria przygotowała chusteczki z imionami. A Mikołaj dał po piątaku. Chyba na karmę...


2 komentarze:

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań