Już po raz piąty...
Babcia Lola zorganizowała rajd rodzinny dla wszystkich swoich dzieci i wnucząt.
Ale zacznijmy od początku. Siedzę na leżaku u brata na tarasie. Cudny ma ten taras, wielki, drewniany z widokiem na zieleń w ogrodzie, zakończoną ścianą lasu. Siedzę, myślę o niebieskich migdałach, widzę jakiś ruch w ogrodzie. Zza okrągłej leszczyny wychodzi Babcia Lola... przebrana za Gandalfa- w pelerynie, kapeluszu, kaloszach i z kosturem. No to się zaczęło. Piąty rodziny rajd pod hasłem "Rajd Hobbita" można uznać za otwarty.
Atrakcji było tyle, że ja nawet nie wiem czy wszystko spamiętałam. Dość powiedzieć, że Babcia przygotowywała wszystko już od grudnia, a i samego "Hobbita" przeczytała dwa razy, żeby jej wnuki nie zagięły na konkursie wiedzy z lektury.
Jako pierwsza atrakcja- wyjazd do Alpakarni w Romankowie.
Koszyk z prowiantem- dla każdego wyborna paczuszka.
Prace plastyczne z wełny alpaki.
Drugi etap to konkurs szachowy zorganizowany przez mojego brata. Razem ze szwagrem zajęliśmy szlachetne, ostatnie miejsce. Nasze dzieciaki mają wybitny talent do tej królewskiej gry, więc dały nam popalić, ale opłacało się wziąć udział, bo były nagrody pocieszenia za ostatnie miejsca oraz puchary za I, II i III miejsce.
Następnie każda rodzina miała zaprezentować stroje z "Hobbita". Ja jestem Wargiem, jakby ktoś miał wątpliwości.
Kolacyjka u Brata
Śniadanko u Babci w główny dzień rajdu. Siły się przydadzą.
Wyruszamy, przed nami pieszy rajd wiejskimi drogami, na których stary poczciwy Gandalf zostawił nam znaki, listy, zagadki, wskazówki i suchy prowiant. Oj nie łatwo było to wszystko odszukać pod kamieniami, na drzewach i w krzakach.
Czcigodny Małżonek pomaga Kindze zdjąć przysmaki z drzewa.
Odszukaliśmy przysmaki i robimy postój |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań