środa, 26 sierpnia 2020

Bóg wojny

Czcigodny Małżonek coś o psie wspominał. Napomykał nawet regularnie, ale gdy w pewną sobotę wyruszył z Walerią na drugi koniec województwa, to naprawdę żywiłam nadzieję, że pojechali po jakiś egzotyczny kwiat do mojego ogrodu. Sceptycznie nastawiona, absolutnie bez kynologicznego doświadczenia, nie gotowa psychicznie na tak wymagające zwierzę, potrzebowałam jeszcze roku albo najlepiej dziesięciu na przemyślenie sprawy. 

 

Gdy mała klucha przyjechała do domu, obserwowałam ją z daleka z podejrzliwością i nieufnością. Roztopienie mojego lodowego serca zajęło Aresowi jedno popołudnie. Zupełnie jakby był bogiem miłości, a nie wojny. Tym bardziej, że najprawdopodobniej wybrał sobie mnie na tymczasową Mamę zastępczą, bo w nocy przychodzi pomacać łapami czy jestem u siebie w łóżku, czy go nie porzuciłam i gdy już stwierdzi, że jestem, wraca do swojego śpiworka i śpi dalej. 

 

Gończy polski


Jak dobrze



Jestem dziką bestią...


Zmęczyłem się.



 

3 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem, prawie w stanie jaki mi się przytrafia kiedy patrzę na kobietę, grzeszną pełnią urody, albo jakbym dotykał wzrokiem jedną ulubioną z Gracji...albo szóstą z Nereid.
    Jestem psiarzem i kocham moje psy, które odpłacają mi swoim przywiązaniem i wiernością. To cudo powyżej to to również serduszko z ogonkiem, lewe,,, rewle,,,lere,,, o już mam rewelacja.
    Dużo dużo dużo ciepła dołączam

    OdpowiedzUsuń
  2. Aresik- psia morda kochana. Ja chyba też zostanę psiarą.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Psia morda kochana" Właśnie tak należy.Im więcej miłości okażesz tym bardziej wierności doznasz.Ares z taką Wiewiórką to piękny symbol Bogaczówki.:o)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań