piątek, 6 września 2019

Nie umarłam

Nie umarłam z głodu, chociaż tego się najbardziej bałam. Nie odcięli mi internetu, dlatego mogę do Was napisać. Minął rok od kiedy odeszłam z korpo, odrzucając wszystko, co szkodziło mi, moim oczom, kręgosłupowi i całej reszcie.

 

Niezależne źródło podało ostatnio, że jestem dużo spokojniejsza. Może coś w tym jest... 

 

Dokładnie rok temu ukryłam się głęboko w lesie nad jeziorem. Patrzyłam w nocne niebo na polu namiotowym, myśląc co dalej, a sosny nade mną kiwały głowami z aprobatą. Ałła Pugaczowa i "Milion alych roz" towarzyszą mi od tamtej pory i już zawsze będą mi przypominać tamto lato, kiedy postanowiłam po pierwsze robić to, co lubię, a po drugie to, co ma sens.  To drugie jest nawet ważniejsze. To co robisz, musi mieć sens. Jak nie ma, no to dupa blada, katastrofa i klops. I musisz to zmienić. Nawet jeśli w oczach stoi Ci śmierć głodowa i odcięcie internetu.

Z dedykacją dla Ałły


Wróciłam pod sosny. Dalej mi przytakują.






















6 komentarzy:

  1. Myślę sobie głośno, że najistotniejszą rzeczą jest ta 'cała reszta' by się miała jak najlepiej w czas doczesnego życia. Nic słodszego nad nią,nic bardziej kuszącego, nic bardziej tak dobrze robiącego na oczy i gładką cerę.
    ;o)))
    Jasne że się ukryję pod maseczką anonima, zaglądając tu i ówdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A im szybciej człowiek do tego dojdzie, tym lepiej dla niego...
    Oj Gallu Anonimie, ja Cię zawsze rozpoznam po jednej bardzo charakterystycznej rzeczy :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem co mnie zdradza, to ten pieprzyk którym przyprawiam co nieco.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Romantyczna dusza, która kocha nature i wolność.Brawo.Zrobiłaś słusznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Włodi za ten komentarz :-*
      Trafiłeś w samo sedno...

      Usuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań