czwartek, 5 stycznia 2017

Schody do nieba

Bałam się nowych... dalej się boję... I nie dlatego, że kupa forsy, tylko fachowców się boję... Co to najpierw powiedzą: "Pani, nie ma lipy..." a na koniec "no jakaś lipa zawsze musi być..."


I jeszcze te ceny... Jak rozstrzał między tym samym produktem może być tak duży? 7000 albo 13000 peelenów...


Nie byłam na to psychicznie przygotowana, jeszcze się rany nie zagoiły po traumatycznej wylewce. A jeśli nie byłam gotowa a schody straszyły, cóż było robić? Rozwiązanie nieskobudżetowe!


Nie obyłoby się bez Teściów. Wszechzaradna Teściowa tralkę jedną pobrała i odwiozła  dziewięć sztuk. Cudowne rozmnożenie. A Wszechzdolny Teść tralki obsadził i gazety dał. Mogę więc śmiało powiedzieć, że są współwłaścicielami schodów. Więc jeśli będą chcieli na nich posiedzieć, poleżeć, gazety  poczytać czy też zjechać po poręczy, wzbraniać nie będę.

No i są- nowe stare schody, prowadzące na pięterko.


Stan zastany po zasiedzeniu siedliska


Czcigodny Małżonek ściany rwie


Czcigodna Małżonka tapety drze, a w brzuszku Waleria


Półki w nowej odsłonie


Jeden z plakatów z kina Dziadka Henryka


"Małpa figlarz nuż do dzieła..."


Klatka schodowa po basiowemu







7 komentarzy:

  1. Niechaj Waleria w brzuszku drze nie się
    Niech czeka aż ją bociek przyniesie..
    Akurat słoneczko będzie grzało
    I do Walerii się uśmiechało.
    :o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Żona popa- poparzona...

      Usuń
    2. Podziwiam Cię, chociaż tylko od początku powierzchownie przeglądałem ile pracy jet tam włożone...
      :o)
      Wreszcie ciepłych dni życzę.

      Usuń

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań