wtorek, 11 listopada 2014

Pomarańczowy bleh

 Dostałam ja Ci w spadku dekoracje w kolorze pomarańczowym... Pomarańczowy kolor lubię tylko w mandarynkach i marchewce...No i jeszcze trochę w aksamitkach, ale nigdzie indziej...Cóż było robić... ubrałam wyjściowe legginsy i zagłębiłam się w czeluściach kanciapy w poszukiwaniu pędzla i innych utensyliów. Oczywiście znalazłam parę długonogich potworów, zerkających na mnie ponuro z kąta, ale nie poświęciłam im zbyt wiele uwagi. Dopóki pajęczyny nie przylepiają mi się do twarzy, daję im spokój. Jeszcze tylko parę kursów góra-dół, góra- dół, góra-dół i jeszcze raz góra i już miałam zgromadzone wszystkie niezbędne rzeczy. Przystąpiłam do dzieła, nie mając jeszcze do końca sprecyzowanej wizji. Jedyną wytyczną było przyszłe umiejscowienie dekoracji w sypialni, co ściśle wiązało się z wykorzystaniem bieli.

Ufajdoliłam się farbą po łokcie, zakleiłam blat klejem i zabrałam dzieciom piórka do ćwiczeń logopedycznych...Dobrze, że się jeszcze młotkiem nie walnęłam w palec i nie zaklęłam siarczyście...

Zapraszam zatem na migawki  z sypialni. Niedługo zaproszę Was tam na dłużej...


Taki tam pomarańczowy kotek...


A to moje dwie Kociczki w piórkach i brokacie...


Zdjęcie z cyklu: "Co ty gadasz?"


Takie tam pomarańczowe lusterka...


Poziom najniższy dla eRyśka- niech też se popaczy...





Pomarańczowe zające...


Starzy z latoroślą

Poznajecie to Stworzenie Boże?


Muszę Miniaturkom paszporty wyrobić, bo jeszcze miejsce zostało...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań