wtorek, 6 lipca 2021

Lato nadeszło

Lato nadeszło zupełnie znienacka i wymusiło i na chudych i na grubych zmianę garderoby. Jeśli nie mieścisz się już w ledżins, który ma niezwykle szeroki poziom rozciągliwości, to znak, że czas sięgnąć po dietę Doktor Barbary.

Czytaj uważnie i wprowadzaj w życie.

Zasada numer 1

Śniadania jedz jak Król. Najlepiej wespół w zespół z dużą rodziną. Jest szansa, że zabraknie i zjesz mniej. Jeśli nie masz dużej rodziny, chętnie wypożyczę moją Szarańczę. Zjedzą wszystko, co stanie na ich drodze.





Zasada nr 2

Nad wodą jedz parówki z pieskiem i z piaskiem. Będzie pożywnie i chrupiąco. I jest spora szansa, że zjesz mniej niż w domu.


Zasada numer 3

Nie wolno jeść lodów. No chyba, że się bardzo chce, to wtedy wolno. Wolno też w dni weekendowe, wiadomo dlaczego. Zakaz jedzenia  nie obejmuje poniedziałków, bo to z reguły najcięższy dzień w życiu człowieka i trzeba go jakoś uświetnić. W dni parzyste można sobie samemu udzielić dyspensy. Natomiast w nieparzyste człowiek powinien po zjedzeniu lodów odczuwać chociaż cień żalu i samoukarać się w myślach.


Zasada numer 4

Nie wolno jeść kebabów. Kebab to zło. No chyba, że jest to zło konieczne. Wtedy trzeba zło zwyciężać dobrem i z całego kebaba pozostawić w głowie jedynie wspomnienie surówek dla spokojności sumienia. Wszakże surówki zdrowe są i nikt zaprzeczyć temu nie zdoła.


Same surówki dali...

Zasada numer 5

Jedz owoce. I tutaj w zasadzie nie ma ograniczeń, ale pozostawię Wam jedną wskazówkę. Najedz się przed wyjściem z domu albo nigdy przenigdy nie zostawiaj kobiałek na wierzchu, jeśli masz 4 Szkodników w domu. Szarańcza jak wiadomo, nie ma litości i może się okazać, że kiedy wrócisz znajdziesz na dnie jedną truskawkę (najprawdopodobniej zostawiona szczurkom na śniadanie) i kilka czereśni (Mamo, czy mogę wziąć do szkoły te, co zostały?)


Zasada numer 6

Miksuj dowolnie. Jeśli właśnie zasiadasz do kawy i książki z niewinną porcją 500kcal słodyczy, a Twoje dziecko przynosi Ci jajko na śniadanie, zjedz wszystko. Posiłki podarowane w zasadzie nie mają kalorii, dlatego że miłość z jaką zostały przygotowane niweluje obciążenie kaloryczne. Podobnie ma się rzecz z czekoladkami otrzymanymi na Dzień Nauczyciela czy bombonierką na Dzień Matki. Nie może mieć to w sobie kalorii, bo wszystkie Matki i Nauczycieli rozsadziłoby w dniu ich święta po takiej bombie kalorycznej. Podsumowując, jedzenie, które otrzymujesz w prezencie nie niesie ze sobą obciążenia licznika kalorii.


Zasada numer 7

Jedz spokojnie i z godnością, delektując się każdym kęsem. Przeżuwaj dokładnie, patrz w talerz i myśl o tym, co jesz. Bądź jak jeleń. Jelenie są smukłe.





Zasada numer 8

Zawsze myj ręce przed posiłkiem. A jeśli nie możesz ich umyć, absolutnie nie rezygnuj z posiłku. Zrezygnuj z rąk.





Zasada numer 9

Czekolady nie wolno. Nie oszukuj się. Naprawdę nie wolno. Nie oczekuj, że za chwilę napiszę, że jednak wolno, bo coś się zmieniło w ciągu ostatnich sekund, że weszły jakieś najnowsze badania i jednak możesz jeść kilogramami. Powiem jeszcze raz: czekolady nie wolno. Ale że mam dobre serce, udzielam Ci dyspensy na dwie kostki gorzkiej czekolady, żeby Ci ta powieka nie latała.



Zasada numer 10

Dotyczy Mrowiska- diabelskiego ciasta wymyślonego na dalekim wschodzie Polski, aż pod Suwałkami. To ciasto jest złem w najczystszej postaci. Ogromne, warstwowe, jedzone palcami prosto z talerza. I jesz, i jesz, i jesz i niby końca nie widać. A w chwilę potem, patrzysz- pusty talerz. Wyjątkowo zdradzieckie ciasto i nie raz już widziałam człowieka wciągniętego w jego matnię. Ręka bezwiednie uniesiona, wzrok błędny, niby coś mówi, opowiada, ale cały czas chrupie, ręką wędruje do talerza i dalej i dalej... Okropny widok. Dlatego przez wiele miesięcy pracowałam nad metodą jedzenia tego diabła i znalazłam sposób. Jest to metoda innowacyjna, przetestowana klinicznie na samej sobie i działa. Mianowicie polega na rozwiązaniu wstążki, odchyleniu folii i pobraniu tyle ciasta, ile zdoła jedna ręka. Następnie zawijasz folię, zawiązujesz kokardkę i odnosisz do najdalszego i najciemniejszego kąta w spiżarni.





Na dziś to już wszystko. Wiem, że od tego czytania się w brzuszku pusto zrobiło. Także: do lodówki, gotowi, start!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań