poniedziałek, 8 października 2018

Mała smutna królewna

POST ZALEGŁY WAKACYJNY 

 

Trochę Was oszukałam, bo nie taka mała, nie taka smutna i królewna też nie... Chociaż w sumie w każdej z nas drzemie mała królewna z marzeniami nadal do spełnienia...

 

Nadeszły wakacje i musiałam pożegnać moje popołudniowe przybrane dzieciaki, żeby zebrały siły na kolejny rok wyciskania ósmych potów i dokręcania śrubki nieomal do zerwania gwintu przez guwernantkę Barbarę. Nawet nie wiecie, jak wspólne potęgowanie, spalanie alkanów, ruch jednostajnie przyspieszony i choroby układu krążenia potrafią zintegrować ludzi i związać emocjonalnie. Dlatego na pocieszenie i zniwelowanie smuteczków wakacyjnych, premię uznaniową za wspaniałe wyniki w nauce postanowiłam przeznaczyć na coś, o czym zawsze marzyła Królewna Barbara.

 

Od kilku lat przystawałam przy witrynie, przyklejałam nos, patrzyłam na nie, wzdychałam i szłam dalej. Aż w końcu zdecydowałam, że za cały rok ciężkiej pracy dodatkowej należy mi się zwyczajnie i niejako z urzędu- Nagroda przez duże "N".

 

Miały być czarne, ale oczywiście jakaś Franca musiała wykupić ("podłość ludzka nie zna granic"). Po krótkim spacerze, namyśle i ochłonięciu, zdecydowałam się wziąć to, co los mi zostawił w gablocie. Bo Los sam zawsze wie, co dla mnie najlepsze. A ja go słucham. I oto jestem szczęśliwą posiadaczką kolczyków z kameą.




Ale cóż to by była za królewna z kolczykami, ale bez huśtawki? Huśtawka musi być! Co prawda Czcigodny Małżonek stwierdził, że mamy już dużo huśtawek, hamaków, bujaków i kokonów, ale co On tam wie... Gosh! Dlaczego On nie rozumie, że każda buja inaczej...

I to jest właśnie przepis na dużą wesołą królewnę. Małe marzenia do spełnienia.

 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań