wtorek, 13 lutego 2018

Ostatni bonk i goń się

Eryk: Mamo, [...] Jak się nazywa... Ten Pan w kościele?

Eryk: Ja czasami wołam Kingę, że mam kota, ona przychodzi, a ja nie mam, hłe, hłe, tak sobie żartuję hłe hłe.

[Żart jest tym bardziej wytrawny, że my w ogóle nie mamy kota w domu.]

Kinga siedzi na kolanach u Taty. Podchodzi Eryk i drażni Kingę.

Tata: Gościu... Gościu...

Kinga do Eryka:

Gociu! Gociu!

I jeszcze ulubione wyrażonko Kingi, które nie wiadomo skąd się wzięło:

- Goń się, goń się.

Łucja: Mamo czy jest takie miasto jak Gdomsk, bo chyba coś źle przeczytałam...

[Tak sobie myślę, że jeśli Twój dom jest w Gdańsku, to w sumie można powiedzieć, że mieszkasz w Gdomsku...] 

 

Łucja przygotowuje kawę inkę w dzbanku.

Mama: Wsyp 8 łyżeczek albo 4 łyżki.

Łucja: 8 łyżeczek... ale góraste?

 

Babcia: Było napisane, że trzeba zalać gorącą, ale nie wrzątek.

Łucja: A wiem! To taka uspokojona.

 

Kinga puszcza poranne bączki.

Mama: Kinga, już nie puszczaj bąków.

Kinga: Bonk. Jeszcze raz... Ostatni...




Na meczu czas się spędza aktywnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań