wtorek, 12 sierpnia 2014

Łopata

Dostała się w moje ręce łopata...Powiecie zgodnym chórem "Do chleba!" I że mam chleby na niej do pieca pchać...Ale nie! Łopata, proszę ja Was, do zboża, a konkretnie do mieszania, żeby ładnie schło i szlag go po drodze nie trafił,  nim na mąkę zmielone będzie. Zagonu zboża jeszcze nie posiadam, więc i łopata inne zastosowanie szybko musiała znaleźć.

Że w kuchni na stryczku zawiśnie wiadomym było, ale z czym, po co i dlaczego, dopiero z czasem się objawiło. I od momentu objawienia łopata już tylko dekoracyjne funkcje pełnić będzie. Ale jak mnie kiedyś najdzie, zagon kupić i zboże zasiać, łopata w pełnej gotowości na ścianie czekać będzie...

Dość o łopacie...Jeszcze o Matkach słów kilka...a dwie posiadam: rodzoną i według prawa...I żeby tak lekko ze mną nie miały też je na ścianie obok łopaty powiesiłam...tak symbolicznie...pamiątkowo-użytkowo. Albowiem mają one swoje sekretne przepisy, które mi przekazały, a że z pamięcią coraz gorzej u mnie i te wszystkie małe karteczki z przepisami dziwnie zwinnie przede mną uciekają, postanowiłam je mocniej uwiecznić, poniższym sposobem...

Jak widać na mojej ścianie zasłużonych jest jeszcze miejsce...Może i mój wytwór jakiś szacowny kiedyś na tej ścianie zawiśnie albo latorośli moich. Nie mogło oczywiście zabraknąć na tej ścianie mojego sztandarowego wypieku  z PRLu- Placka Amerykańskiego, co to go można zacząć robić, nawet jak goście już na schodach i tylko jedną miskę wypaskudza, a jaki to smak, jaki aromat...

Łopata na golasa


Łopata w oleju merbau


Dekoracjone


I wisi...


Chyba zgłodniałam...


Ścianka pamiątkowo- użytkowa



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań