Startowaliśmy z takiego poziomu... Dzięki uprzejmości wspaniałej grupy zapaleńców fotograficznych z U.K. udało się odtworzyć i utworzyć wiele wersji zdjęcia, aż ciężko było się zdecydować, którą wybrać do wypalenia. Ostatecznie zostałam przy pierwszej opcji, jaką zobaczyłam, chociaż nie była idealna. Pamiętam to cudowne uczucie, gdy je ujrzałam, serce waliło mi jak młotem i zapał ludzi, którzy po usłyszeniu historii ostatniej fotografii mojego pradziadka, bezinteresownie i nieodpłatnie ruszyli na pomoc. Dzięki po stokroć.
|