O zydelku już było prozą, ale że brałam kiedyś udział w konkursie i nawet udało się wygrać dwie cudne ramki na zdjęcia, to wrzucam też trochę rymów częstochowskich za pamięci.
Leżałem w szopie pod stertą śmieci,
myślałem, że życie ze mnie uleci,
Zydel Bezpański czekał na Pana,
w nocy, w południe, wieczorem, z rana.
Los potraktował mnie tak okrutnie,
wrzućcie do pieca i będzie cudnie.
Gorące płomienie niech mnie otulą,
gdy człowiek darzy myślą ponurą.
Zydel Bezpański czekał na Pana,
w nocy, w południe, wieczorem, z rana.
Los potraktował mnie tak okrutnie,
wrzućcie do pieca i będzie cudnie.
Gorące płomienie niech mnie otulą,
gdy człowiek darzy myślą ponurą.
W czeluściach depresji, żalu i smutku,
dochodzą mnie głosy, ktoś jest w ogródku!
Ktoś drzwi otwiera, wchodzi cichutko,
czuję już zapach, już jest bliziutko.
Chwyta za nogi i ciągnie z zapałem,
szarpie zaparcie, aż wyleciałem
spod stosu desek, szmat i bambotli,
patrzę...a któż to? Los tak przewrotny?
dochodzą mnie głosy, ktoś jest w ogródku!
Ktoś drzwi otwiera, wchodzi cichutko,
czuję już zapach, już jest bliziutko.
Chwyta za nogi i ciągnie z zapałem,
szarpie zaparcie, aż wyleciałem
spod stosu desek, szmat i bambotli,
patrzę...a któż to? Los tak przewrotny?
Czekałem na Pana, starość zleciała,
a życie me Pańcia uratowała.
I nową młodość w darze mi dała.
Od teraz zawsze, z wdziękiem, pokorą,
podstawiam siedzisko pod jej pupę sporą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań