Myślę, że każdy z nas ma pewien rodzaj wspomnień związanych z domem rodzinnym. Wspomnienia dotyczące przedmiotów, które były tam od zawsze, przyklejone do swoich miejsc, używane sporadycznie lub wcale, wkomponowane we wnętrze na stałe i wryte w naszą pamięć.
Ja również mam takie wspomnienia. Mam również Matulę, zwaną Babcią Lolą, która talentów posiada wiele, lecz największy z nich to talent do tłuczenia szkła. Każdą ilość, nieważne czy kryształ, czy zwykła szklanka, jeśli trzeba szybko i bezboleśnie zbić, to Babcia Lola jest idealna. Aż dziwne, że nie wynajmują jej na tłuczenie szkła przed kaszubskimi weselami...
A co jeśli Twoje wspomnienie z dzieciństwa dotyczy szklanego wazonu? Wiesz, że był, ale od dłuższego czasu go nie widziałaś. Oczyma wyobraźni widzisz jak Babcia Lola, któregoś pięknego ranka postanawia "umyć" wazon albo zupełnie niewinnie "ułożyć" w nim bukiet. I już jesteś pewna, że wazon tego mycia czy ikebany nie przetrwał. Niby już wiesz, ale jeszcze dzwonisz dla pewności. Tak, niestety. Poszedł do szklanego raju dawno temu a kryształowe aniołki posklejały go magicznym klejem i żyje szczęśliwy pośród innych szklanych cudaków.
I jest zupełnie poza Twoim zasięgiem.
Wyobrażacie sobie poszukiwania szklanego wazonu, o którym wiecie jedynie, że był wysoki, przeźroczysty, miał niebieskie smugi i nietypowy kształt?
Ale nie byłabym prawdziwą czarownicą, gdybym nie znalazła identycznego wazonu, w dodatku zupełnie pod nosem w Gdyni, w jakimś przytulisku dla zwierzaków, które sprzedając szkła z PRLu zbiera na karmę dla psów i kotów. Wiem, że brzmi to jak totalny bajkonur, ale tak właśnie było. Wazon czekał na mnie w schronisku dla zwierząt, a w dodatku w cenie zaskakująco przyjaznej.
A na dowód, że nie bajdurzę, pokazuję wazon Sękacz z kobaltowymi wstęgami, zwany również "Maczugą" lub "Rwańcem", wyprodukowany najprawdopodobniej przez Hutę Szkła Gospodarczego Ząbkowice w Dąbrowie Górniczej. Chociaż podobne robiono również w Hucie "Sudety" i w "Hortensji". Wazony powstawały w latach 60-tych i 70-tych. Były wykonywane ręcznie tradycyjną metodą hutniczą, korpus był zdobiony zadziorami, wyglądającymi jak sęki drewna stąd nazwa "Sękacz", wykończone nieregularną kryzą, dno szlifowane.
Ponad 40 cm szklanego szczęścia. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań