Zatem wyruszyliśmy na podbój Transylwanii. Ja i mój Wampirello. A co zobaczyliśmy, pokazuję Wam. Co zjedliśmy to tylko ocha i acha mogę wznieść na te wszystkie rumuńskie pyszności i z łezką w oku polizać monitor z fotką talerzową.
Transylwania jest piękna i bajeczna, chociaż Hrabiego Draculi nigdzie nie spotkaliśmy...
Zamek Corvin w Hunedoarze |
Ubrałabym... |
Spałabym... |
Zamkowy warsztacik |
Miasto Sybin |
Sobór Trójcy Świętej w Sybinie |
Cerkiew wewnątrz po prostu zwala z nóg. |
Woda święcona. Ja bym się w tym naczynku zmieściła... |
"Oczy Sybinu patrzą"- Sybin był miastem handlowym, więc "wole oczy" na dachach służyły do wietrzenia towarów składowanych na strychach. |
Nocne zwiedzanie rynku w Sybinie |
Nepasturizata naturala nefiltrata- lokalne bro. |
Czas na coś co Barbara ceni najmocniej- lokalne smakołyki:Mamałyga z kwaśną śmietaną i mini gołąbeczki z kwaśnej kapusty. |
Mamałyga z jajkiem sadzonym i bryndzą oraz gulasz. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań