Aleja brzozowa
"4 lutego 2016 roku doszło do sensacyjnego wydarzenia na polu bogaczewskim. Grupa mężczyzn w bluzach z kapturami dokonała zuchwałej napaści na okoliczne drzewa. Napastnicy byli wyposażeni w piły z długimi prowadnicami i sznury. Zniszczeniu uległo 13 leciwych brzóz. Grupa po wykonaniu zadania ulotniła się błyskawicznie, nie pozostawiając po sobie żadnego bałaganu."
Do Bogaczówki z głównej drogi prowadziła aleja brzozowa. Bardzo stara. Tak stara, że brzozy już puste w środku były. Ktoś je ratował betonem, ale nadal stanowiły ryzyko dla samego domu, linii napowietrznej i dla nas. Cóż było robić? Mimo sentymentu podjęliśmy decyzję o wycince.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić... Zaczęłam poszukiwania chętnych i o dziwo szczęście dopisało. Znalazłam wspaniałą ekipę cyrkowców-akrobatów, którzy szybko, sprawnie i po taniości wyciachali "brzózki". Ba, żeby tylko wyciachali...oprócz tego zwieźli, popiłowali, posortowali drewno według średnicy, gałęzie złożyli osobno a na koniec odkurzyli chodnik z trocin. Dżizas! Skąd się biorą tacy ludzie??
Chyba spadają z nieba...
Nachwalić się nie mogę i dobrego słowa żałować nie będę. Respect, estime i Wertschätzung po wsze czasy.
Wszystkim Zielonym od razu mówię, żeby nie szlochali. Na miejscu brzóz już rosną młode jarzębinki.
A że mi też ciężko się było rozstać ze starymi drzewami, zostawiłam sobie 2 zwariowane pamiątki. Kto wariatowi zabroni?
Rewelacyjne gniazdo !!!
OdpowiedzUsuńMade by nature :) Co przechodzę korytarzem, to głowę obracam i zerkam na nie :)
Usuń