Dostała się w moje ręce łopata...Powiecie zgodnym chórem "Do chleba!" I że mam chleby na niej do pieca pchać...Ale nie! Łopata, proszę ja Was, do zboża, a konkretnie do mieszania, żeby ładnie schło i szlag go po drodze nie trafił, nim na mąkę zmielone będzie. Zagonu zboża jeszcze nie posiadam, więc i łopata inne zastosowanie szybko musiała znaleźć.
Że w kuchni na stryczku zawiśnie wiadomym było, ale z czym, po co i dlaczego, dopiero z czasem się objawiło. I od momentu objawienia łopata już tylko dekoracyjne funkcje pełnić będzie. Ale jak mnie kiedyś najdzie, zagon kupić i zboże zasiać, łopata w pełnej gotowości na ścianie czekać będzie...
Dość o łopacie...Jeszcze o Matkach słów kilka...a dwie posiadam: rodzoną i według prawa...I żeby tak lekko ze mną nie miały też je na ścianie obok łopaty powiesiłam...tak symbolicznie...pamiątkowo-użytkowo. Albowiem mają one swoje sekretne przepisy, które mi przekazały, a że z pamięcią coraz gorzej u mnie i te wszystkie małe karteczki z przepisami dziwnie zwinnie przede mną uciekają, postanowiłam je mocniej uwiecznić, poniższym sposobem...
Jak widać na mojej ścianie zasłużonych jest jeszcze miejsce...Może i mój wytwór jakiś szacowny kiedyś na tej ścianie zawiśnie albo latorośli moich. Nie mogło oczywiście zabraknąć na tej ścianie mojego sztandarowego wypieku z PRLu- Placka Amerykańskiego, co to go można zacząć robić, nawet jak goście już na schodach i tylko jedną miskę wypaskudza, a jaki to smak, jaki aromat...
|
Łopata na golasa
|
|
Łopata w oleju merbau
|
|
Dekoracjone
|
|
I wisi...
|
|
Chyba zgłodniałam...
|
|
Ścianka pamiątkowo- użytkowa
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań