Czasami, gdy w jednym miejscu spotka się kilka zupełnie przypadkowych i z pozoru beznadziejnych rzeczy może powstać COŚ...Zebrałam ja Ci do tzw. kupy moje zdobycze i wpasowałam się w poniemiecką podwórkową infrastrukturę, ale zacznijmy od początku...
Co było pierwsze? Myślę, że studnia, ale nie upieram się...studnia co to Niemca-doktora jeszcze pamięta, jak wątłą ręką ostatni kubek zimnej wody ze studni wypił i ruszył w daleką drogę, by już do swego majątku nie wrócić...
Chociaż, kto wie może kafle starsze? Co to je Brat J. pod podłogą strychu znalazł, gdyśmy ocieplenie stropu robili. Kto, po co i dlaczego je tam umieścił do dziś nie wiadomo, bo takich kafli w żadnym pomieszczeniu nie było. Pewnie nigdy się już nie dowiemy... W zasadzie to Bratu J. się 10% znaleźnego należy, czyli jakieś 2 sztuki- to zapraszam po odbiór...
No i jeszcze kany, przypadkiem u Dziadka znalezione... Takie bezpańskie, porzucone, patrzyły na mnie i porozumiewawczo kiwały, pokazując bagażnik...
No i kiedy już miałam zgromadzone to całe tałatajstwo, należało poczynić inwestycje. A wiadomo jak z inwestycjami... trzeba mieć wolne środki. Wolne środki z reguły bardzo szybko stają się zniewolone, więc nie traciłam ani chwili i sprowadziłam z Konina tę ślicznotkę, która betonowe kręgi okrywać będzie.
|
Studnia, co Niemca pamięta...
|
|
Spragniony?
|
|
Kanki trzy
|
|
Kompozycja ogrodowa
|
|
Kwiat ręką Babci Loli posadzon...
|
|
Czekają, aż jałowicę kupię...
|
|
Takie tam z ogrodu...
|
P.S. Łaciata w domu jest, ale mleka nie daje... Zagonu z Mućką też nie
posiadam. Ale kiedy koniunktura zmieni się to kany będą czekać pod ręką,
gotowe na udój. A tymczasem to cele jedynie dekoracyjne spełniać
będą...Bo z przedmiotami tak jak z ludźmi, niektóre tylko ładnie
wyglądać mają i żadnych pożytecznych funkcji spełniać nie muszą...
Jeśli się podoba, skwituj milczeniem, bo ono jest złotem...