wtorek, 26 listopada 2013

Nowi mieszkańcy Bogaczówki

Przyjechali wczoraj...nowi mieszkańcy Bogaczówki. A cieszyłam się na ich widok jak Łucja na widok czekolady...
Przywitałam ich zwilżoną ściereczką i zaoferowałam kąpiel po podróży...potem pieściłam czule prontem, bo wiadomo- drewno nie płyta i pieszczot oczekuje...

Przyjechali, więc należało ich rozlokować. Lokalizacja ogólna była od początku znana- salon. Natomiast szczegółowe wspólrzędne pozostają do dziś zagadką nawet dla mnie. Stoją na razie grzecznie przy drzwiach i czekają zupełnie próżni, bo i przeznaczenie ich wielką niewiadomą jest...a może dokumenty, a może serwis obiadowy, a może kawowy, a może...

Nieważne gdzie, nieważne po co, ważne, że są...A radość w moim sercu większa niż z jakichkolwiek innych mebli do tej pory. I tak chodzę po korytarzu i co rusz do salonu bez potrzeby zachodzę, przystaję na chwilę i patrzę i wzdycham...I nawet Czcigodny Małżonek kontent, a wiadomo, że Czcigodny wymagający i tylko towar prima sort akceptuje bez szemrania.

I teraz zadanie przede mną nie lada, by salon ukończyć, co to troszeczkę ma mieć w sobie Prowansji, troszeczkę retro i jeszcze mały akcent myśliwski jak ta wisienka na torcie...


Duży

I Mały

W oczekiwaniu na nową miejscówkę

To zdjęcie najbardziej oddaje faktyczmy kolor Dużego i Małego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i zadawania pytań