Wszystkie drogi prowadzą do...
Tęsknię za wolnością. Tą, którą miałam jeszcze rok temu. Tą, której namiastkę dostałam w wakacje. Bez burki, bez pandemii, bez covida. Rzygam już tymi słowami. Chcę, żeby było, tak jak było i żebym nie musiała mówić, że ''kiedyś to było''.
Nie żałuję żadnego z tych 4000 przejechanych wakacyjnych kilometrów. Każdy z nich był kilometrem z wiatrem we włosach, w słońcu i w deszczu, z wolnością w głowie. I każdy z nich będzie przypominał, że jeszcze będzie normalnie, a koronę to będę miała na głowie tylko na urodziny i karnawał.
W sierpniu był Lublin, we wrześniu Zamość i gdy tak patrzę na mapę, to widzę, że Opatrzność podprowadza mnie coraz bliżej, do miejsca, gdzie miałam być już dwa lata temu i rok temu i w tym roku i ciągle coś staje mi na drodze. Na Białoruś, do Brześcia, do twierdzy, po zdjęcia dla Dziadka- Pradziadka. 95-te urodziny Dziadka Henryka tuż tuż, a ja nie mogę zrealizować prezentu, którym miał być album z fotografiami Dziadka, gdy był dzieckiem i mieszkał w twierdzy, zestawionymi ze zdjęciami jego najstarszego wnuka w Brześciu współcześnie.
A kysz wirusie! Bo ja muszę w drogę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań