poniedziałek, 19 czerwca 2017
niedziela, 18 czerwca 2017
Stoliczek na kółkach
Historia jego krótka i mało treściwa. Z Allergio pochodzi. Korzeni nie ma. Ze Starych Jabłonek przyjechał.
Ambicje wielkie miał, by trunki szlachetne z jego torsu serwowane były. A skończył jako stolik na szczotki szkodnicze do zębów, gęsto i często pastą miętową zraszany. Jeden z gości w przypływie mocy uchwyt mu kiedyś urwał. Ale twierdził, że niechcący, więc wybaczyć mu należy i nadmiar siły i nieuwagę.
Stał tak cierpliwie, z pokorą znosząc te bryzgi piany z wanny, te kleksy z fluorem a nierzadko i skarpę woniejącą, świeżo z małej stopy zzutą.
Aż razu pewnego powiedział, że dość i basta. Wyprowadza się. I potoczył się na skrzypiących kółkach do kanciapy za łazienką by tam w ciemnościach dokończyć żywota.
I wtedy Pańcia za nim zatęskniła. Bo taka już nasza paskudna ludzka natura, że co na wyciągniecie ręki mamy, szybko pożądanym być przestaje, a jak tylko z oczu zniknie, zaraz w sercu dziwna żałość i tęsknota się pojawia. Tak i Pańciowe serce zadrżało i zalała je tęsknota ogromna za meblem utraconym. A wystarczyło nawet z poziomu sedesu drzwi uchylić, trochę światła wpuścić, szturchnąć Go zawadiacko i zaproponować małe co nieco w kolorze turkusowym.
Najpierw nie chciał. Boczył się...Kółkiem kręcił i tralkę spuszczał na kwintę. Ale Pańcia ma swoje sposoby.
Jak już wymyśliła, co z nim zrobi, nie było drogi odwrotu. Będziesz turkusowy! A dla animuszu dodam Ci trochę żywej zieleni. Kwiatki piękne pnące, co żem je ostatnio od Cioci I. dostała. One to dopiero popadły w kałabanię. Mam nadzieję, że szybko przywykną do faktu, że Pańcia podlewa rzadko i niechętnie. Niech im ziemia lekką będzie.
sobota, 3 czerwca 2017
Robota i piekadło
Siedzimy w Lodziarni. Eryk pyta Tatę czy może zjeść dodatkowego loda.
Tata: Możesz, ale sam idź kupić.
Eryk: Daj mi pieniondzów.
Łucja opaliła się na słońcu. Przychodzi do mnie wieczorem i pyta:
- Czy jest coś na pozbycie się tego piekadła?
Eryk pomagał przy robieniu sałatki i chleba. Na koniec mówię:
- Eryk, robota skończona, możecie obejrzeć jedną bajkę.
Eryk: A możemy dziewięć? Dziewięć to mało.
To chyba już 'generation gap'...
Mama: Eryk, robota zrobiona, możemy iść na śniadanie.
Eryk: Jakiego robota?
Łucja wie jak obchodzić się z dziećmi...
Kinga zaczęła płakać.
Łucja: Włożę Ci szczękę psa... Zamiast płakać, będziesz szczekać.
Łucja wie jak się obchodzić z kotami...
Przygotowała wynalazek zwany przez nią "wabidłem" - szyszkę przywiązaną sznurkiem do patyka. Wabidło służy do wabienia kota sąsiadów.
Kot sąsiadów przychodzi do nas w weekendy zwabiony wizją kiełbasy z grilla. Łucja płacze, że kot ją podrapał (ranka 2mm). Pytam się, co zrobiła kotu.
Łucja: Ja myłam kota wodą i pędzlem...
Tata stwierdził, że kot już nie będzie do nas przychodził, na to Łucja:
- Ale Tato, ja dopiero zaczęłam go adoptować!
Zapytałam Szkodniki, kim chcą być jak dorosną. Zobaczymy jak z czasem zmienią się ich preferencje...
Waleria: Chciałabym hodować zwierzęta albo konie. Albo być weterynarzem.
Łucja: Chciałabym być piosenkarką, weterynarzem i pracować w schronisku.
Eryk: Chciałbym być Spajdermenem... Łapać złodziei.
Mama: Kinia, a Ty kim byś chciała być w przyszłości?
Kinga z uśmiechem: Beb.
Z Matulą |
Szelma zadowolona |
Rodzinne freski polbrukowe |
Subskrybuj:
Posty (Atom)