Wielka boleść w mym sercu z tego powodu była, albowiem aby przyjąć na szezlongu pozycję wypoczynkowo- relaksacyjną i wpatrywać się w okno na świat, z którego niesłychane historie płyną i seriale o życiu, o ludziach, trzeba było najpierw akrobacje z kubkiem robić, jaśki poprawiać, syry nakrywać pledem...
Przyjęcie pozycji horyzontalnej z wrzątkiem w dłoni mocno utrudnione było.
Plan uknułam niecny, karocę odpaliłam i na Straszyn ruszyłam.
Pochodziwszy, pogrzebawszy, wypatrzywszy...
Nadmienić tu warto, iż ze Znajomą M tam byłam. Sprzedający w te słowa uderzył do mnie: "Cenę o 250 zł obniżę, ponieważ z tą Panią, Pani przyszła.... " Ołjeee ! zatem przyjaciele naszych przyjaciół, są naszymi przyjaciółmi. Bóg zapłać obojgu!
Zapakowali, przywieźli i jest!
Leżę, kubek stoi, ręce wolne...
Życie takie lekkie, łatwe, przyjemne...
P.S. Przy Dniu Matki jako Matka Wielodzietna wrzątku pić nie będę.
Nowy- stary mieszkaniec Bogaczówki |
Będem leżeć... |
...jak tylko zrobię zdjęcie. |
Takie tam...marmury. |