Babcia Lola padła ofiarą niecnej zmowy. Przyjęcie z okazji jej 60 urodzin pozostało tajemnicą do ostatnich minut. Niewinne wyjście z najstarszą córką na obiad okazało się zlotem rodzinnym planowanym już od marca. Zastanawiałam się czy brać defibrylator :D ... Wnuczęta zawczasu przygotowały życzenia, a czego życzyły, przeczytajcie sami.
Eryk: Dużo kwiatków, dużo motylków i dużo spajdermenów. Jeszcze dużo arbuzów. I jeszcze dużo biedronek. Dużo dźwigów i dużo szczęścia.
Łucja: Dużo szczęścia, zdrowia, dużo pieniędzy, żeby była bardzo grzeczna i dobra i żeby dobrze gotowała. Życzę jej, żeby nigdy nie chorowała i żeby często chodziła do pracy.
Waleria: Życzę Babciu Ci grzecznych wnuczków, wesołych urodzin, sto lat, żebyś mało chodziła do pracy i na krótko.
Eryk: Babciu, niedługo pomalujemy nasz dom na niebiesko. Będzie jak domek smerfów.
Tata dołożył sobie kolejną dokładkę obiadu:
Łucja: Ale Ty jesteś jadowity.
Eryk dokuczał Łucji w sposób wyjątkowo upierdliwy. Kazałam mu iść do swojego pokoju. I zapomniałam o sprawie. Eryk przychodzi po jakimś czasie i mówi:
- Mamo przemyśliłem.
- Co?
- Już przemyśliłem.
Łucja uczyła się jeździć na rowerze:
- Babciu, ja zaraz zaliczę glebę.
Ciąg dalszy nauki jazdy na rowerze. Przysłuchuję się z boku rozmówkom sióstr.
Łucja podłamana: Ja nie umiem jeździć. Nie nauczę się.
Waleria: Musisz uwierzyć w siebie.
Dziewczynki dostały truskawki od sąsiadki.
Mama: Podziękowałyście?
Łucja: Tak.
Mama: Ładnie?
Łucja: Najzłotszym głosem na świecie.
Waleria z Łucją pojechały do Babci. Po jednym dniu Eryk do nich dzwoni. Odbiera Waleria.
Eryk: Łucja? Ja dzwonię po Łucję. Szkoda, że Was tu nie ma. Jak posprzątamy Czuczu, bedziemy oglądać telewizję. Szkoda, że Waleria nie rządzi pilotem. Szkoda, że się nie pobawiliśmy w chowanego. A Tata chyba nas weźmie na lody (ściemnia).
Łucja: To dobrze, bo my też byliśmy.
Eryk: A jutro też pójdziecie?
Łucja: Nie wiem, czy dziadek się zgodzi.
Eryk: To może idź z telefonem i zapytaj...
Kindzia bawi się koralikiem.
Mama: Do buźki nie.
Kinga uśmiecha się i głośnym cmoknięciem wysyła buziaka mamie.
Mama: A takie buźki to tak, ale do buźki nie.
I weź się z tą matką dogadaj.
Mama: Eryk, daj Kińdzi tą pomarańczową rybkę.
Eryk z przekonaniem: To jest Lelo.
Mama: Co?
Eryk: Pamiętasz jak byliśmy na takim filmu "Rybka Lelo"?
Koce, materace i nic więcej nie potrzeba |
No może jeszcze trochę prowiantu skradzionego ze stołu... |
Świętujemy zakończenie roku szkolnego 2016/2017 |
Ktoś tu ma bzika na punkcie motorbika |