poniedziałek, 27 lutego 2017

Kuchnia moich marzeń

Opowiadałam ostatnio długo i namiętnie Michałowi o mojej kuchni. Pokazałam zdjęcia i w gorączkowym zapale klarowałam: tu spiżarnia, tu dwa okna, tu wyjście do ogrodu, tu wyspa lub nawet półwysep. Odpływałam w szale twórczym, roztaczając wizję świetlanej przyszłości kuchennej, w ekstazie wyliczałam dodatki, opiewałam dostojność kolorów... Już niemalże przy kuchennym stole kawę popijałam wyimaginowaną. Gdy już prawie kończyłam słowną wizualizację zakątków kuchennych,  dotarły do mnie słowa: ja tego nie widzę. Nosz... No jak można nie widzieć? Przecież dokładnie mówię co i jak! Wyobraźni brak... To i ja wyszłam z labiryntów własnej głowy i patrzę oczami Michała. No tak: 3xR. Rudera, ruina, rozpiździaj.

Zatem tym razem zrobimy  inaczej. Od A do Z. Uwzględniając wszystkie 50 odcieni szarości po drodze, aż dojdziemy do śnieżnej bieli. Szanowni Państwo! Przedstawiam kuchnię moich marzeń! Enjoy!


Stan zastany - 2009


Rurlandia... 2009


Ta struktura na suficie to nawet ciekawa... 2009


"Jarzeniówka, głowa misia, dwie butelki po frugo...", czyli wszystko w 2009


Nadproże 2009


Nadproże 2009


Showtime 2017


Posadzka Elbing 1934


Ciapu, ciapu, chlapu, chlapu... Ekipa tynkuje, ja paczę.


...i powoli z chaosu wyłania się nowa jakość.


Jeszcze trochę tu...i trochę tam...


I zapraszam na kawkę!




niedziela, 26 lutego 2017

Ufff jak gorąco

Sypialnie i garderoba były docieplone już dawno, czyli 1/3 stropu. Pozostałe 2/3 docieplaliśmy tej jesieni z Braciakiem J. On tak lubi kłaść wełnę, kocha, wprost uwielbia... Tak bardzo, że przy ostatnim metrze kwadratowym powiedział, że jak mu jeszcze raz powiem coś na temat wełny, to nie przyjedzie, za cholerę więcej nie przyjedzie. Chyba nawet mniej cenzuralnych słów użył... że ma w nosie, czy niech to dunder świśnie, czy jakoś tak... Dobrze, że to ostatni metr kwadratowy był.


Dobrze, że Kinga zwana Gryźką lub Kindziołką pomagała. Ona do spania, to my hyc na strych. Dechy rwać, wełnę docinać, folię układać.

No i gorąc taki nastał, że żyć się nie da. Ja to najlepiej poniżej 20 stopni  funkcjonuje, powyżej to już ze mnie pożytku nie ma, tylko się leń kanapowy robi, co to ani ręką, ani nogą nie ruszy. Chyba, że w kierunku lodówki.


Kołderka nad salonem


Master of cotton


Rzut oka ze spiżarni na strych


Moja pajęczynka


Pajęczyca Tekla wije sieć pajęczą


Ciachu ciachu i po strachu


Puchowa kołderka nad kuchnią i spiżarnią