czwartek, 26 maja 2016

Domek razowy i Olimpia

Łucja, przeglądając galerię paznokci żelowych: Mamusiu, wybrałam Ci urocze paznokcie. Identyczne dla Ciebie!
Mama: Idealne?
Łucja: Tak idealne... i identyczne.


Mama: Łucja, Eryk był grzeczny w przedszkolu? Tak wmiarowo, trochę  był grzeczny a trochę nie...


Eryk patrząc na kąpiel Kingi: Kinga pływa jak mały krokodyl.


Eryk lał wodę w łazience...
Łucja: Eryk, nie lej do rozpuku!


Waleria, patrząc na dom z drewna: To wygląda jak domek razowy.
Mama: Czemu razowy?
Waleria: Bo taki jednonocny.


Eryk z Walerią spierali się o zabawkę...
Eryk: Pożyczylaś mi!
Waleria: Ja Ci nie pożyczywałam!


Waleria, patrząc na dziewczynę z papierosem typu slim: Mamo, czemu ta dziewczyna pali papierosa z rurki od lizaka?


Łucja zapytana o wrażenia po meczu piłki nożnej na żywo.
Tata: Łucja, jak ci się podobało?
Łucja: Średnio, bo nie było kiełbasy.


Waleria, patrząc na meczu na policjantów z psami: Czemu policjanci tak tu  stoją?
Mama: Nie mam pojęcia...
Łucja: Może pilnują psów, żeby nie uciekły...


Najwierniejsza kibicka






Tak się bawią na A8




środa, 18 maja 2016

"Dyjeta ścisła"

Czas połogu minął, Szkodnik odchowany, więc trochę trza o siebie zadbać. Pupę, brzuch i nogi to ja mam idealne, ale nie oszukujmy się... nadgarstki, przestrzenie między palcami, płat czołowy i łokcie wymagają sporo pracy po ciąży. Podjęłam wyzwanie, ale nie w poniedziałek. Mówili, żeby w poniedziałek nie zaczynać, bo urok, bo czarna kura, bo pal licho. Zaczęłam więc we czwartek.
Walkę podjęłam na dwóch frontach: spożywczym i wygibasowym.
Zacznijmy od spożywki jako, że bliższa memu  sercu, bo już i do żołądka od niego niedaleko.
Pierwsze śniadanie: KRÓLICZE ŻARCIE



Ale Ty sobie nie mów, że zjadłabyś gdyby szklankę sosu dolać i grzanki czosnkowe dorzucić. Tak nie! Ty sobie musisz wizualizację zrobić. Ty sobie wyobraź, że jesteś małym, uroczym, puszystym króliczkiem, który wprost się trzęsie na widok sałaty i zeżryj tą zieleninę. Zeżryj i zapomnij. I czekaj na drugie śniadanie.


Drugie śniadanie: LODY, BATON i KOLKA




Wizualizacja to klucz do Twojego sukcesu! Patrzysz i co widzisz?
Lody zeżarłam w 24 sekundy- taki wspaniały smak, że nie mogłam się oprzeć. Chwilę się wahałam czy wylizać pudełko. Batonem delektowałam się trochę dłużej i wszystko zalałam Kolką. Trochę mało gazu miała...


Po tak pysznych posiłkach nadszedł czas na wygibasy cielesne. Zimowe programy treningowe "Leżanka", "Lodówka" i "Turbo spanie" nie bardzo nadają się wiosenną porą. Przypomniało mi się , że 3 lata temu Czcigodny Małżonek sprezentował mi rower. Na liczniku ma z 50km. Tak wiem, imponujący wynik.
Wyjeżdżając z domu powiedziałam do Czcigodnego, że jadę do Czerwonego Świądu i z powrotem. Jak zawsze pełen wiary we mnie zapytał tylko: "Dasz radę? Żebyś nie dzwoniła, że mam Passerati przyjechać po Ciebie i rower..."


Wsiadłam na rower i wyruszyłam. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, bociany, żurawie i cały ten wiosenny staf... Gdy wydawało mi się, że jadę już dobrą godziną, zobaczyłam przekreśloną tablicę mojej miejscowości... W koszyczku miałam wodę (wolałabym wódę, ale jak się nie ma, co się lubi...) i telefon w razie gdyby po drodze trafił się jakiś seryjny morderca albo gwałciciel. Żeby zadzwonić do męża, że będę później...


Moje Eldorado (min to ja zrobiłam więcej niż 40, od euforii po rozpacz: ja chcę do domu...)

P.S. 1 Telefon przydaje się też, żeby zadzwonić do Matuli i zapytać po której stronie się jeździ. Ja już wiem!

P.S. 2 Na ten rok wystarczy.

niedziela, 15 maja 2016

"Spedalenia"

Mama: Eryk, oprzyj się.
Eryk: Oprzyłem się.


U nas w szkole się mówiło "Do widzenia ślepa Gienia", a Eryk mówi "Do widzenia spedalenia".


W czasie karmienia najmłodszego Szkodnika...
Łucja: Mamo czy jaszczurka to ssak?
Mama: Nie.
Łucja: A mysz?
Mama: Tak.
Łucja: To Kinga to jest  mysza ssak!


Eryk: Lubię skakać z tatą na trampolirze.


Eryk: Chcę pelować kredki.
Mama: Czym?
Eryk: Pelówką!


Facet to facet...zaraz po powrocie z przedszkola...
Eryk: Jest obiad?
Mama: Jest.
Eryk: Są ziemniaki?
Mama: Są.
Eryk: Jest kotlet? Lubię kotlet!


Mama: Umyliście ręce?
Łucja: Walerka i Eryk nie umyli rąk.
Eryk: Ja umyłem rąk!


Eryk po obudzeniu: Gdzie są rodzice? [goście]
Tata: Pojechali w nocy.
Eryk: Zapomniałem dać buziaka.
Tata: Pani Ani?
Eryk: Tak, Pani Ani...Pani Ania zapomniała dać.


Waleria: Mamo, to jest peruka?


















piątek, 13 maja 2016

Malborska

Post ze specjalną dedykacją dla p. Kasi i p. Mileny, bo jaskółki ćwierkały, że tęsknią i się martwią. A od zmartwień to się zmarszczki robią, więc ja czasu nie mitrężąc, publikuję Malborską.


Przyjechała z "Malborga". A jak z Malborga to od razu wiadomo, że zabytkowa i żaden Hrabia w niej barchanów nie musiał trzymać, żeby status zabytkowej zyskała. Solidna i sporych rozmiarów. Dużo moich barchanów pomieści.


W Malborgu eksmisję z mieszkania dostała, z przyznanym lokum zastępczym pod wiatą. Znajoma O., świadoma mego zboczenia, cynka dała, że jest taka oto do pobrania. Pozostało jedynie namówić Stare... tfu Czcigodnego Małżonka. Jak wiadomo, najważniejsza jest kolejność...Najpierw z  wielkim zainteresowaniem pytasz o czelendż kapy i puchary oraz terminarz rozgrywek i wyjazdów, a kiedy  już Mąż popłynie z nurtem i widzi siebie na trybunach z szalikiem gdzieś w środku Polski, od razu atakujesz, dodając jakby ciszej i mimochodem, że mebelek jest do odebrania, że malutki i że blisko...


I oto recepta na udane małżeństwo: ON w Lublinie zagrzewa  drużynę do walki, ONA w Elblągu podziwia mebelek i rozmyśla, co do niego włoży i gdzie ustawi. Bo mimo, że jedność stanowią, każde z osobna musi mieć przestrzeń dla swojego bzika.


Czcigodny Małżonek wieczorową porą po nią się udał, nie pewien czy fura podoła. Co prawda, Passerati już drzwi 200x90cm przewoziło, ale jednak komoda tłuściejsza...


Wpakowali owszem, ale nogę musieli biedaczce urwać, by swe wdzięki w Passerati pomieściła. I gdy żeśmy ją wystawili z godnością się prezentowała, choć widziałam, że lekko kuleje.
Żadna bieda, nogę się doszyje...


Małżonek  orzekł, że taka mu się podoba i żeby nie malować. A dobra żona męża słucha, to tylko pierdółków i duperelków nastawiałam.


W garderobie





Takie majty to tylko koledzy z pracy koleżankom mogą kupić na Dzień Kobiet. Pozdro  dla Arbeit Ekipy.